Zamiast rzucać do walki z epidemią studentów medycyny, warto szybciej nadać uprawnienia lekarzom ze Wschodu. Tylko co dla nich macie? - mówi w wywiadzie dr Ewgenij Mozgunow.
ikona lupy />
Ewgenij Mozgunow dr n. med., specjalista anestezjologii i intensywnej terapii, koordynator krajowy oraz konsultant naukowy organizacji pozarządowej „Niezależna społeczność rosyjskojęzycznych lekarzy na świecie”. / DGP

Z powodu epidemii koronawirusa zawieszono prace nad nowelizacją ustawy o zawodzie lekarza, która ma wprowadzić ułatwienia w zatrudnianiu medyków spoza UE. A może właśnie teraz takie mechanizmy mogłyby okazać się przydatne?

Moim zdaniem rząd powinien teraz wyciągnąć rękę do lekarzy imigrantów i nadać im uprawnienia w trybie przyspieszonym. Warto zobaczyć, jak to robią np. Hiszpania, Włochy, Czechy czy Stany Zjednoczone. Za chwilę ich śladem pójdzie wiele innych krajów, coraz bardziej odczuwających brak lekarzy. Wielka Brytania powołuje do pracy wszystkich medyków z zawieszonym prawem wykonywania zawodu (PWZ) i emerytów. Zamiast rzucać do walki nieopierzonych studentów, warto pokazać lekarzom, którzy walczą z systemem o uznanie swoich kwalifikacji, że są tu mile widziani i ich pomoc jest potrzebna. Większość z nich to specjaliści z wieloletnim doświadczeniem.
Ilu może być takich lekarzy?
Reklama
Można wstępnie oszacować, że obecnie w Polsce przebywa około tysiąca lekarzy w trakcie przygotowań do nostryfikacji oraz ok. 300–500 już po nostryfikacji, ale przed egzaminem językowym w Naczelnej Izbie Lekarskiej (NIL) albo w trakcie stażu podyplomowego. Do tego jest ok. 1,5–2 tys. osób z czynnym prawem wykonywania zawodu i specjalizacją zrobioną poza granicami Polski, którzy nie składali wniosków o uznanie specjalizacji do Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego (CMKP), ale mają doświadczenie w pracy jako specjaliści w kraju ojczystym.