Minister pracy Muriel Penicaud podkreślała w poniedziałkowym wystąpieniu telewizyjnym, że według rozporządzenia z 2017 roku telepraca jest prawem pracowniczym i że w związku z tym osoby, które teraz wykonują swoje obowiązki służbowe zdalnie, mogą nadal pracować w ten sposób.

Przewodnicząca rady regionalnej Ile-de-France Valerie Pecresse przedstawiła plan, zgodnie z którym 90 proc. ludzi pracujących obecnie na odległość kontynuowałoby telepracę przez dwa tygodnie po zakończeniu izolacji, a 80 proc. z nich pracowałoby w ten sposób do końca czerwca.

Miesięcznik „Sciences Humaines" omawia na swej stronie internetowej plusy, minusy oraz perspektywy telepracy. Wyciąga wniosek, że również po wygaśnięciu epidemii wzrastać będzie liczba osób pracujących na odległość, ponieważ telepraca pozwala m.in. na oszczędność czasu i pieniędzy oraz zwiększenie wydajności.

Według studium opublikowanego w lutym przez zakład ubezpieczeń Malakoff Mederic-Humanis we Francji w ciągu ostatniego roku liczba osób pracujących zdalnie powiększyła się o 700 tys. i wynosi obecnie 5,2 mln.

Reklama

Telepraca wydaje się najbardziej dostosowana do takich zawodów, jak konsultanci, informatycy czy dziennikarze, dla których głównym narzędziem pracy jest komputer – tłumaczy autor artykułu w „Sciences Humaines" Achille Weinberg.

Brak danych, ile osób zaczęło telepracę z powodu epidemii koronawirusa, ale nie ulega wątpliwości, że bardzo wiele.

Telepraca może oznaczać wykonywanie zawodu w domu albo poza domem, przez cały tydzień roboczy lub tylko jego część. Większość osób zatrudnionych w przedsiębiorstwach na odległość pracuje dzień lub dwa w tygodniu.

Prawie wszyscy uważają (85 proc. ogółem i 95 proc. tych, którzy pracują na odległość), że telepraca wszystkim przynosi korzyść – pisze Weinberg, powołując się na wyniki sondaży.

Główną korzyścią dla pracowników jest oszczędność czasu i pieniędzy, gdyż nie muszą jeździć do firmy i płacić za transport.

Pracodawcy zyskują, ponieważ zaoszczędzony czas pracownicy poświęcają obowiązkom służbowym. Ponadto są o wiele bardziej wydajni, gdyż na miejscu traci się wiele czasu na zbyt długie zebrania i dyskusje, niekoniecznie związane z pracą – wylicza „Science Humaines”.

„Drugą stroną medalu może być izolacja pracownika, grożąca dezintegracją grupy” – pisze Weinberg, ale dodaje, że jeśli telepraca zajmuje dzień lub dwa w tygodniu, to nie stwarza to takiego problemu.

Telepraca nie oznacza samotności. Aby kierownictwo mogło koordynować na odległość obowiązki personelu, pracownicy muszą być dostępni, gdy odbywają się telekonferencje i wydawane są zlecenia.

Według cytowanego w artykule prezesa francuskiego stowarzyszenia telepracy i teledziałalności biznesowej Philippe’a Planterose wydajność telepracowników wzrasta o 25 proc. w stosunku do osób pracujących w firmie.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)