20 kwietnia w Izraelu została ogłoszona umowa o utworzeniu rządu jedności narodowej, co było wynikiem porozumienia koalicyjnego między przywódcą prawicowego Likudu Netanjahu i liderem centrowej Koalicji Niebiesko-Białych Benim Gancem. Dotychczasowy premier ma sprawować funkcję szefa rządu jako pierwszy przez półtora roku.

Sąd przez dwa dni rozpatrywał dwie kwestie, zgłoszone przez opozycję - czy oskarżony polityk może być uprawniony do utworzenia nowego rządu i czy umowa o podziale władzy Netanjahu i Gantza jest legalna. 11-osobowy panel sędziowski odrzucił jednogłośnie wszystkie zastrzeżenia.

"Nie znaleźliśmy żadnego uzasadnionego powodu, aby uniemożliwić Benjaminowi Netanjahu utworzenie rządu - orzekł sąd w postanowieniu - przedstawiony przez nas wniosek prawny nie umniejsza jednak wagi oskarżeń przeciwko Netanjahu i zwraca uwagę na trudności, jakie mogą wyniknąć podczas kadencji premiera, oskarżonego o działalność przestępczą".

Na Netanjahu ciążą zarzuty o przyjęcie korzyści majątkowych w wysokości 264 tys. dolarów USA. Taka jest wartość kubańskich cygar i markowego szampana, jakie Netanjahu przyjmował od biznesmenów.

Reklama

Izraelski premier jest oskarżony także o przeforsowanie przychylnych dla giganta telekomunikacyjnego Bezek i wartych setki milionów dolarów przepisów regulacyjnych w zamian za pozytywne przedstawianie jego wizerunku w należącym do Bezeku portalu informacyjnym Walla.

Jeśli premier zostanie uznany za winnego przedstawionych mu zarzutów, grozi mu 10 lat za łapówki i do trzech lat za defraudację i nadużycie zaufania publicznego.

Izraelskie prawo nie zabrania politykowi, na którym ciążą zarzuty tworzenia rządu czy podpisywania umów koalicyjnych, ale stanowczo wyklucza korzystanie z takiej wolności, gdyby został on skazany prawomocnym wyrokiem. (PAP)