Wiceminister zaznaczył, że w tej chwili trwają intensywne prace nad listą leków refundowanych, która powinna być ogłoszona we wrześniu. Przypomniał, że na niej właśnie znajdzie się również wykaz leków dla kobiet w ciąży, w ramach programu Ciąża Plus, który uchwalił parlament w maju.

PAP: Opracowujemy strategię dotyczącą leków na naszym własnym podwórku, ale też rozpoczęliśmy prace nad unijną wspólną wizją. Na czym Polsce będzie zależeć w tym kontekście? Kiedy będzie można ową wspólną strategię UE spiąć w całość i ogłosić światu?

Maciej Miłkowski: Prace trwają. Wiem, że ma być ogłoszona rezolucja w najbliższym czasie wzywająca do większego uniezależnienia się krajów UE od innych rynków. Trzeba pamiętać, że w Polsce mamy spory potencjał produkcyjny. Będziemy chcieli go wykorzystać i dostosować go w tym zakresie do oczekiwań krajów UE. Chcemy na pewno wspólnie „zmapować” potrzeby, jakie mają kraje unijne, jeśli chodzi o leki, zastanowić się, czego nam na tym rynku brakuje. Gdy to zrobimy, kolejnym krokiem będzie ustalenie, które kraje UE są w stanie te deficyty zaspokoić.

PAP: Jak na tym wspólnym rynku może odnaleźć się nasz przemysł farmaceutyczny?

Reklama

M.M.: W Polsce mamy głównie produkcję leków generycznych (zastępników – PAP). Prowadzoną przez kilkanaście dużych firm. Sprzedają one zarówno na rynek krajowy oraz na rynki zagraniczne. 30 proc. leków sprzedawanych w aptekach to leki produkowane w kraju. Chcemy tę produkcję bardziej rozwijać. Drugim zagadnieniem są substancje czynne służące do produkcji leków. Tutaj jest jeszcze większe uzależnienie się od Chin i Indii, zresztą podobnie jak w USA. Epidemia obnażyła ten problem.

PAP: Rząd wyciąga w tej chwili z zamrażarki również politykę lekową. Czy jest szansa na aktualizację listy leków refundowanych wraz z wakacjami, czyli w lipcu? Czy raczej przyjdzie nam poczekać na nią do września?

M.M: Aktualne przepisy prawa mówią, że wrzesień jest obowiązujący. Wydajemy już decyzje administracyjne na nowe leki, ponieważ są to trzy listy. Już zaczęliśmy je wydawać na wrzesień, w związku z tym na lipiec nie ma już takiej możliwości.

PAP: Czy będzie to kontynuacja tego, co widzieliśmy do tej pory, czyli leki dla cukrzyków, onkologia…

M.M.: Większość leków na liście refundacyjnej to leki, które umieszczono na niej na dwa lata; to, co zostało przyjęte w ubiegłym roku, dopiero wznawiane będzie w przyszłym. Za każdym razem sprawdzamy, czy lek jest skuteczny i być może jakiś lek spadnie z listy. Teraz mamy część leków, która będzie miała kontynuację, część to nowe decyzje, ale nie chcę na razie jeszcze mówić o szczegółach. Nie będzie to jednak rewolucja, tylko spokojne zmiany. Jest kilka dobrze wynegocjowanych leków.

PAP: Polityka lekowa, to ogromne zagadnienie, no i bardzo kosztowne. Ile w tym roku resort planuje wydać, czy nakłady będą zbliżone do dotychczasowych?

M.M.: Nie wiemy dokładnie, jak będzie wyglądała sytuacja finansowa NFZ. W tej chwili fundusz przygotowuje plan finansowy na 2021 rok i trzyletnią prognozę finansową. To będzie dla nas wskazówka. Pamiętajmy, że mamy tzw. ustawę 6 proc. Nie chciałbym, jako wiceminister zdrowia zajmujący się polityką lekową, by te wydatki nominalnie na refundację spadły. W ubiegłym roku wydaliśmy na nią 13,4 mld zł. W ubiegłym roku decyzje były początkowe, dlatego teraz zaczyna się wzrost, jeśli chodzi o wydatki np. na leki na cukrzycę czy psychiatrię i duże programy onkologiczne, takie jak dodatkowe wskazanie w raku piersi czy hematoonkologii. To wskazuje na to, że ubiegłoroczne decyzje będą miały wpływ na wzrost kosztów w bieżącym roku.

PAP: Na jakim etapie jest w tej chwili opracowanie przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji podlisty leków dla kobiet w ciąży? Czy jest szansa, że będzie ona gotowa wraz z wrześniową listą leków refundowanych? Przypomnijmy, że ustawa dająca takie uprawnienia przyszłym matkom wchodzi w życie 1 lipca. A czas do jej obwieszczenia upływa w listopadzie.

M.M.: Nie dostałem ostatecznie jeszcze decyzji z Agencji. Mamy możliwe dwa terminy na jej opublikowanie: wrzesień i listopad. Będę się jednak starał, by była ona gotowa we wrześniu.

PAP: W ustawie o zawodzie farmaceuty procedowanej w tej chwili w Sejmie, pomimo tego, że planowane w niej zapisy zwiększają rolę tej grupy medycznej, farmaceuci nie dostaną tego, na czym im zależało i co jest powszechne w krajach Europy Zachodniej, czyli uprawnień do przeprowadzania szczepień. Dlaczego? To przecież wyjątkowa szansa na to, by osiągnąć poniekąd to, na czym resortowi i sanepidowi tak bardzo zależy, czyli upowszechniać szczepienia m.in. na grypę. Jak wskazywali eksperci szczepienie przeciw grypie pozwala na lepszą diagnostykę np.COVID-19, bo przy bardzo podobnych objawach tych chorób zwiększa się szanse na szybsze i trafniejsze rozpoznanie. Czas przecież w leczeniu jest jednym z kluczowych czynników.

M.M.: Na dzisiaj w systemie kształcenia farmaceutów nie ma kształcenia dotyczącego badania lekarskiego - kwalifikacji pacjentów do szczepień, jak również pielęgniarskiego podania szczepień. Być może będziemy pracowali nad tym, by zmienić podstawę programową i wówczas będziemy mogli takie uprawnienie dla tej grupy medycznej wprowadzić. (PAP)

autorka: Klaudia Torchała