Najpierw trzeba zdecydować, jak zmierzyć dobrobyt. Czy wystarczy uznać, że życie stało się dla nas, indywidualnie, lepsze/gorsze z powodu nowej polityki? Czy też chcemy wiedzieć, o ile lepsze dla wszystkich? Jak dodać do siebie korzyści jednych i straty innych? Żyjący na przełomie XVIII i XIX w. filozof i ekonomista Jeremy Bentham proponował założyć, że każdy z nas znaczy w społeczeństwie tyle samo i po prostu dodawać do siebie korzyści i koszty: ogromna strata jednej osoby może być zrównoważona minimalnymi korzyściami wielu innych. XX-wieczny filozof John Rawls uważał, że trzeba zwracać uwagę na tych, którzy tracą najwięcej. Noblista z ekonomii John Nash zasugerował, że właściwa miara nie jest sumą, a mnożeniem korzyści z jednej i kosztów z drugiej strony. Żeby dodać, przemnożyć albo znaleźć najmniejszą wartość, trzeba wiedzieć, jak zmienia się ów dobrobyt dla każdego z nas. W tym celu trzeba ocenić, jaki będzie wpływ danej polityki m.in. na konsumpcję, radość z czasu wolnego i inne nasze wybory (także firm i rządu). Wtedy można próbować porównać dwa hipotetyczne byty: z nową polityką i bez niej. Proste?
Służą do tego dwa podejścia.