Tusk pytany, dlaczego Polska nie będzie miała swoich przedstawicieli na szczycie G-20, odparł: "Rząd podjął starania i to nie jest tak, że wszystko, co sobie wymarzymy, będzie możliwe. Chciałbym, żebyście państwo rzetelnie zbadali sprawę: czy kiedykolwiek Polska uczestniczyła w szczytach G-20 i jaka jest formuła szczytów G-20? Nie ma żadnego obiektywnego powodu (abyśmy uczestniczyli w G-20 - PAP), poza naszą intencją".

Premier podkreślił na konferencji prasowej w Olecku, że polski rząd chciałby oczywiście reprezentować nasz kraj "we wszystkich spotkaniach, które rozstrzygają o przyszłości świata", ale - jak tłumaczył - te spotkania odbywają się w różnych formułach.

"Tak jak Niemcy nie uczestniczą w formule wyszehradzkiej, Albania nie jest członkiem Rady Europejskiej, a Stany Zjednoczone nie uczestniczą w naradach państw obszaru bałtyckiego, tak my niestety ciągle nie jesteśmy jedną z dwudziestu największych gospodarek świata. Robimy wszystko, aby jak najszybciej stać się jedną z tych dwudziestu największych gospodarek, dzisiaj jeszcze nie jesteśmy" - dodał szef rządu.

Tusk podkreślił, że nie sądzi, żeby tego typu szczyty przynosiły rozwiązania antykryzysowe, bo - jak zaznaczył - "gdyby tak było, nikt by nie czekał na spotkanie szefów państw".

Reklama

Efektem szczytu może być większa nadzieja

Według premiera, prawdziwym efektem szczytu G-20 może być "większa nadzieja i większe wzajemne zaufanie". "Ale widać wyraźnie, że jednak to czego można by oczekiwać, to takiego wstępnego uzgodnienia dość rozbieżnych interesów między Stanami Zjednoczonymi a resztą" - podkreślił Tusk.

"Z całą pewnością wydaje się dzisiaj bardzo zasadne, aby pytania o źródła kryzysu kierować tam, gdzie on rzeczywiście powstał" - mówił Tusk.

Jak zaznaczył, źle by się stało, gdyby kraje które w niczym nie zawiniły przy wytwarzaniu źródeł kryzysu, płaciły zbyt wysoki koszt.

"Osobiście oczekuję - o tym rozmawiałem z przywódcami europejskimi na ostatnim szczycie europejskim - by na G-20 głos Unii Europejskiej był możliwie jednolity, jednorodny" - powiedział.

"W UE są biedniejsi i bogatsi, mniejsi i więksi, ale liczę na to, szczególnie przy kryzysie czeskim, że na szczycie G-20 nie będzie żadnego zamieszania po stronie europejskiej i głos Unii będzie jednolity" - zaznaczył szef rządu.

Szczyt G-20 odbędzie się 2 kwietnia w Londynie. Wezmą w nim udział przedstawiciele dziewiętnastu najbardziej uprzemysłowionych państw świata oraz Unii Europejskiej. W Londynie spodziewanych jest 24 szefów państw i rządów, w tym prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama.