- Widać, że inwestorzy rzucili się do zakupów akcji. Wygrała obawa, że tak tanio na rynku już nie będzie, i nikt nie chciał zostać z gotówką w portfelu - komentuje Wojciech Białek, zarządzający aktywami w SEB TFI.
Jego zdaniem wszystko wskazuje na to, że ten entuzjazm inwestorów ma szanse przerodzić się w trwały trend wzrostowy, ale nerwowych sesji i gwałtownych korekt na warszawskim parkiecie nadal nie można wykluczyć.
Rynek ciągnęły wczoraj głównie największe spółki, a liderami wzrostów były duże banki - BRE Bank, BZ WBK i Pekao zyskały na wartości ponad 10 proc.
Jeszcze więcej, bo 22,7 proc., zyskał Bioton, który wczoraj przewodził rodzimym blue chipom. Z kolei WIG wzrósł wczoraj o 5,97 proc., przy jednym z wyższych w tym roku obrocie przekraczającym 1,6 mld zł.
Ostre wzrosty na Giełdzie Papierów Wartościowych wspierał też rosnący w siłę złoty. Wczoraj polska waluta już drugi dzień z kolei wyraźnie zyskiwała do niemal wszystkich najważniejszych walut. Po południu za jedno euro trzeba było zapłacić już tylko niecałe 4,41 zł.
Optymizm przeważał nie tylko nad Wisłą. W Londynie, Frankfurcie i Paryżu główne indeksy zyskiwały 3-5 proc. Także na otwarciu giełdy przy Wall Street odnotowano 2-proc. wzrost.
Zdaniem analityków raczej niewielki wpływ na czwartkowe wzrosty miał londyński szczyt G20, gdzie szefowie największych światowych gospodarek tradycyjnie już nie przedstawili żadnych konkretnych recept na wyjście z kryzysu.