Dzisiejsza sesja na rynku złotego rozpoczęła się lekkim odreagowaniem – kurs EUR/PLN zwyżkował do 4,4450, a USD/PLN wzrósł do 3,3000. W obliczu dynamiki ostatniego umocnienia, dzisiejszy ruch nie dziwi i można go traktować jako realizację zysków z krótkich pozycji na wymienionych parach walutowych. Złoty wciąż ma szansę na kontynuację umocnienia, szczególnie jeśli w notowaniach EUR/PLN przebity zostałby poziom 4,4000.

W czasie wczorajszej sesji złoty kontynuował umocnienie względem głównych walut. Notowania EUR/PLN zeszły z poziomów powyżej 4,5000 w pobliże silnego wsparcia 4,4000. Kurs dolara wyrażony w PLN zniżkował o ponad 13 groszy w okolice 3,2650. Wraz ze złotym umacniały się również waluty naszych sąsiadów – Czech oraz Węgier.

Wzmożony popyt na waluty regionu był efektem pozytywnych nastrojów, jakie zapanowały na rynkach w czasie wczorajszego spotkania krajów grupy G-20. Ministrowie finansów 20 największych gospodarek wysokorozwiniętych oraz wschodzących postanowili o zwiększeniu o 500 mld dolarów środków, jakimi dysponuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Środki te będą mogły zostać wykorzystane na pomoc krajom, które szczególnie silnie odczuwają skutki kryzysu finansowego.

Ponadto w środę rząd Meksyku zapowiedział, iż planuje zgłosić się do MFW po pożyczkę wysokości 47 mld dolarów w ramach elastycznej linii kredytowej, co wywołało spekulacje, że pozostałe kraje wschodzące mogą również skorzystać z tego nowego instrumentu pomocy. Innowacyjność tej formy wsparcia polega na mniejszej ilości warunków, jakie musi spełnić dany kraj, by móc otworzyć linię kredytową – według założeń pożyczka mogłaby być udzielona natychmiastowo po dopełnieniu podstawowych formalności.

Ostatnie spekulacje wokół wsparcia przez ECB walut europejskich emerging markets, wystąpienie Baracka Obamy, w czasie którego zwrócił on uwagę na konieczność pomocy gospodarkom wschodzącym przez kraje wysokorozwinięte, czy wczorajsze tematy poruszane na szczycie G-20, wskazują, że problemy emerging markets, zostały podniesione do rangi globalnej. Powinno to sprzyjać stabilizacji kursów walut tych krajów, a nawet ich umocnieniu.

Reklama

Najlepiej rozwinięte gospodarki zdają sobie sprawę z coraz większej roli, jaką kraje wschodzące odgrywają w handlu międzynarodowym, w popycie globalnym, czy nawet we wzroście światowego PKB. W obliczu fatalnej kondycji gospodarczej krajów wysokorozwiniętych, to właśnie gospodarki regionu emerging markets mogą odegrać kluczową rolę w walce z globalną recesją.

Rezultaty wczorajszego spotkania grupy G-20 zostały pozytywnie odebrane przez rynek. Przedstawiciele największych rozwiniętych i rozwijających się gospodarek zdecydowali się znacząco dokapitalizować Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Zapowiedzieli również zaostrzenie kontroli nad rynkiem finansowym. W reakcji na te doniesienia obserwowaliśmy dynamiczne wzrosty na giełdach i zwyżkę kursu EUR/USD aż do poziomu 1,3500. Wzrost notowań tej pary walutowej wynikał również z mniejszej od oczekiwań skali obniżki stóp procentowych w strefie euro.

Dzisiaj na rynkach obserwujemy już wyciszenie wczorajszych emocji. Indeksy azjatyckich giełd kształtowały się w pobliżu poziomu wczorajszego zamknięcia. Europejskie parkiety rozpoczęły notowania na niewielkich minusach. W notowaniach EUR/USD obserwowaliśmy umiarkowane odreagowanie do poziomu 1,3400. Inwestorzy oczekują na raport z amerykańskiego rynku pracy dotyczący marca, który zostanie przedstawiony o godz. 14.30.

Prognozy odnośnie kluczowych wskaźników publikowanych w tym raporcie – stopy bezrobocia i zmiany zatrudnienia w sektorach pozarolniczych są dość pesymistyczne. Zakłada się wzrost pierwszego z nich do 8,5% oraz utrzymanie się drugiego w pobliżu poziomu z lutego (-651 tys.). Przedstawiony w środę raport agencji ADP o zmianie zatrudnienia w przedsiębiorstwach prywatnych nie nastraja zbyt optymistycznie przed publikacją dzisiejszych danych (wskazał on na spadek zatrudnienia w amerykańskich firmach aż o 742 tys.).

W ostatnim czasie jednak inwestorzy lekceważą publikacje tych danych, które okazują się gorsze od oczekiwań, dlatego można mieć nadzieję, że również w przypadku raportu z amerykańskiego rynku pracy, nawet jeśli będzie on bardziej pesymistyczny niż zakładają prognozy, nie będziemy obserwować silnej wyprzedaży w notowaniach ryzykowniejszych aktywów.