PSA Peugeot Citroen podał w środę, że zyski po pierwszym półroczu wzrosły o 49 proc., dzięki cięciu kosztów i nowym niewielkim modelom 207 i 308. Zysk netto wzrósł do 733 mln euro, z 492 mln w ubiegłym roku, zaś przychody wzrosły o 1,6 proc. do 31,3 mld euro. W ciągu ostatnich 12 miesięcy Peugeot zwolnił prawie 10 tys. pracowników w zachodniej Europie. Obecnie zapowiada dalszą redukcję kosztów produkcji.

W drugiej połowie roku Peugeot oczekuje trudniejszego rynku. Przewiduje, że sprzedaż samochodów tej marki wyniesie 4 mln sztuk w całym 2008, wobec 3,43 mln w 2007. Peugeot korzysta we Francji z rozwiązań podatkowych, które promują samochody o mniejszej emisji spalin.

Z kolei Volkswagen AG, największy producent samochodów w Europie, poinformował, że zyski w pierwszej połowie roku wzrosły o 31 proc., m.in., dzięki dobrzej sprzedaży modelu Tiguan. Zysk netto wzrósł do 2,57 mld euro, z 1,96 mld euro rok wcześniej. Sprzedaż wzrosła do 56,6 mld euro.

Zupełnie inaczej jest w Ford Motor Co, trzecim co do wielkości producencie samochodów na świecie. Wzrost cen benzyny w USA do 4 dolarów za galon nie pozwolił kontynuować niespodziewanie dobrych dla Forda wyników pierwszego kwartału (5 centów zysku na akcję, czyli 100 mln dolarów). Analitycy oczekują jutro informacji o stratach Forda wynoszących 25 centów na akcję. Rok wcześniej zysk na jedną akcję wynosił 13 centów, czyli 258 mln dolarów. Jeszcze na początku lipca akcje Forda spadły do 23 letniego minimum (4,36 dolara). Na wtorkowej sesji akcjami Forda handlowano przy kursie 5,84 dolara.

Reklama

Pod koniec czerwca Ford informował o planach produkcji małego samochodu w Ameryce Północnej od 2010 r. Więcej szczegółów ma zostać podanych jako część raportu za drugi kwartał. Ford ucierpiał na rezygnacji klientów z zakupów dużych samochodów, którzy wolą obecnie kupować mniejsze Hondy Civic i Accord oraz Toyoty Camry i Corolla. Amerykański rynek samochodowy jest obecnie na najniższym poziomie sprzedaży od 15 lat.

Być może jednak w ciągu najbliższych kilku lat producenci samochodów przestaną się martwić rosnącymi cenami benzyny. Podczas wczorajszej konferencji Plug-In 2008 w San Jose w Kalifornii, naukowcy uznali, że baterie litowo-jonowe będą niedługo mogły zasilać samochody elektryczne. Technologia ma jeszcze wiele mankamentów, takich jak cena, trwałość i przegrzewanie się. Haresh Kamath z Electric Power Research Institute uznał, że jedno ładowanie akumulatorów litowo-jonowych może obecnie dać zasięg 64 kilometrów podróży samochodem. Przy tym, podkreślił, koszt takiego akumulatora dla jednego samochodu wyniósłby 10 tys. dolarów i musiałby spaść o połowę, by elektryczne samochody spotkały się z większym zainteresowaniem.

AL, cyberpresse.ca, Bloomberg