"Nie mam żadnych oficjalnych informacji w tej sprawie" - powiedział we wtorek PAP rzecznik prasowy Transnieftu Igor Diomin.

"Zwykle nie komentujemy tego, czego nie robimy. Jeśli natomiast taka transakcja miałaby mieć miejsce, to tym bardziej nie będziemy jej komentować" - dodał.

Diomin zauważył, że działalnością podstawową Transnieftu jest transport ropy, a nie jej przerób. "Byłbym mniej zdziwiony, gdybym dowiedział się, że w Polsce lub na Litwie kupujemy rurę. Zaznaczam jednak, że nie mamy takich planów" - powiedział rzecznik.

"Słowem: ani nie dementuję, ani nie potwierdzam" - oświadczył.

Reklama

Odnosząc się do informacji "Rzeczpospolitej", że gdyby rosyjski koncern został udziałowcem w Możejkach (według dziennika zainteresowanie wejściem do Mazeikiu Nafta deklaruje też Łukoil), to udałoby się szybko wznowić dostawy ropy do rafinerii rurociągiem "Przyjaźń", rzecznik Transnieftu oznajmił, że magistrala ta jest "w opłakanym stanie".

"Na rurociągu tym doszło do kilku awarii. Nie potrafiliśmy porozumieć się, kto będzie naprawiał tę rurę. Sprawa zamknęła się więc sama. Białorusini nie chcieli naprawiać. My tym bardziej, bo to nie nasze terytorium. A my działamy według zasady +nasza rura na naszym terytorium+" - powiedział Diomin.

"W nasze plany nie wchodzi remontowanie tego rurociągu za nasze pieniądze" - dodał.

Rzecznik zwrócił również uwagę, że Transnieft prowadzi obecnie wielką inwestycję na Syberii (ropociąg Syberia Wschodnia-Ocean Spokojny) oraz, że będzie operatorem budowy magistrali BTS-2, czyli drugiej części Bałtyckiego Systemu Rurociągowego z Unieczy, przy granicy z Białorusią i Ukrainą, do Ust-Ługi, nad Zatoką Fińską.

"Nie mamy więc zbyt wielu środków" - wskazał.

Doniesień o zainteresowaniu odkupieniem od PKN Orlen udziałów w rafinerii w Możejkach na Litwie przez koncern Łukoil nie komentuje też rzecznik firmy Dmitrij Dołgow.

"Nie widzieliśmy materiału źródłowego, więc nie wiemy, co tam jest napisane" - powiedział Dołgow PAP. "Czytamy różne agencje, a ich informacje się różnią. W różny sposób przytaczają one szefa PKN Orlen" - dodał.

Rzecznik PKN Orlen Dawid Piekarz poinformował PAP, że żadne rozmowy na temat odsprzedaży jakichkolwiek udziałów w rafinerii w Możejkach nie są prowadzone.

We wtorkowym wywiadzie dla Litewskiego Radia premier Litwy Andrius Kubilius przyznał, że rosyjskie spółki energetyczne od dawna interesują się Możejkami, ale zaznaczył, że również PKN Orlen ma dalekosiężne cele.

"Wierzę, że PKN Orlen ma dalekosiężne cele, w imię których przyszedł do tego regionu" - powiedział w wywiadzie Kubilius, wyrażając nadzieję, iż PKN Orlen nie sprzeda akcji Możejek spółce, która zagrażałaby bezpieczeństwu narodowemu Litwy.

Pod koniec marca litewskie ministerstwo gospodarki podało, że transakcja sprzedaży prawie 10 proc. akcji Możejek polskiemu Orlenowi zostanie zakończona do 30 kwietnia.

Wartość transakcji wyniesie ponad 280 mln USD. Taka suma została przewidziana w umowie zawartej przed dwoma laty, kiedy PKN Orlen odkupił 84 proc. akcji Możejek od upadającego rosyjskiego koncernu Jukos i rządu Litwy.

PKN Orlen kupił też akcje od drobnych inwestorów na Litwie i ma 90,02 proc. akcji jedynej rafinerii w krajach bałtyckich. Pozostałe 9,98 proc. należy do litewskiego rządu; te udziały Litwa chce sprzedać, by zdobyć pieniądze na stabilizację finansów państwowych.