We wtorek minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział, że Polska skorzysta z tzw. elastycznej linii kredytowej (FCL) z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, opiewającej na 20,5 mld dolarów. Środki zasilą rezerwy walutowe NBP. Z instrumentu tego skorzystał do tej pory jedynie Meksyk – jest on przeznaczony dla gospodarek o najsilniejszych fundamentach, prowadzących zdrową politykę gospodarczą. Środki w ramach linii kredytowej pomogą w procesie stabilizowania polskiej waluty. Złoty nie czekał długo z reakcją - poszedł w górę. To kolejny etap wzmacniania złotego, rozpoczęty wspólną akcją Polski, Czech i Węgier kilka tygodni temu. Potem były analizy firm ratingowych, wskazujące na odmienną sytuację tak silnych krajów regionu jak Polska.

Rostowski: to pieniądze dla stabilnych krajów

Polski minister finansów podkreślił, że linia z MFW zwiększy rezerwy NBP prawie o jedną trzecią, czyli o ok. 20 mld dolarów. "Dostęp NBP do tych dodatkowych rezerw uodporni polską gospodarkę na wirus kryzysu i ataki spekulacyjne" - powiedział Rostowski. Jego zdaniem, może to też nas uchronić przed niekontrolowaną deprecjacją złotego i pomoże obniżyć koszty obsługi długu publicznego.

"Polska będzie drugim krajem, który przystąpi do tego mechanizmu" - dodał. Zauważył, że należą do niego tylko wybrane kraje, o wyjątkowo silnych fundamentach gospodarczych i skutecznej polityce gospodarczej. Pierwszym krajem, który skorzystał z FCL był Meksyk.

Reklama

Rostowski uważa, że Polska jest postrzegana przez MFW jako filar stabilności w regionie i intencją naszego przystąpienia do tej linii kredytowej jest także wzmocnienie roli Polski jako "filaru stabilności w regionie".

Premier jest zadowolony

Premier Donald Tusk wyraził swoje zadowolenie. "Polska droga przechodzenia przez kryzys zaczyna być doceniania" - powiedział. Podkreślił, że dzięki rychłemu przyjęciu do mechanizmu FCL, "wiarygodność Polski na tle większości europejskich gospodarek wzrośnie".

Uznał, że Polska korzystnie buduje swoją reputację podczas kryzysu.

Skrzypek: to pozytywny sygnał dla inwestorów

Przystąpienie do elastycznej linii kredytowej oferowanej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy pozwoli Polsce na wyróżnienie się na tle rynków krajów wschodzących i będzie stanowiło pozytywny sygnał dla inwestorów - ocenia prezes NBP Sławomir Skrzypek.

"NBP na tym etapie nie potrzebuje zwiększać swoich rezerw walutowych, jednak tego typu decyzja MFW o możliwości przyznania Polsce elastycznej linii kredytowej będzie nas bardzo pozytywnie wyróżniać na tle innych krajów regionu oraz rynków krajów wschodzących. Będzie to stanowiło bardzo pozytywny sygnał dla inwestorów" - powiedział Skrzypek w rozmowie z PAP.

"NBP od dłuższego czasu zabiegał o formułę, dzięki której Polska mogłaby się wyróżnić na tle krajów środkowoeuropejskich" - dodał.

"W obecnej sytuacji niepewności co do możliwości finansowania, kiedy są obawy, że może się zrobić ciasno na rynku kredytowym, pozyskanie środków z MFW jest to bardzo pozytywną informacją i bardzo pozytywnym sygnałem dla rynków" - powiedział Skrzypek. Dodał, że forma wykorzystania środków będzie zależeć od rządu, jako formalnej strony pożyczki.

Eksperci: MFW odstraszy spekulantów

Także eksperci wskazują na rosnącą dzięki pomocy MFW wiarygodność Polski. Uważają oni, że FCL będzie dodatkową ochroną przed atakami spekulacyjnymi na złotego.

"Dzisiejsza decyzja rządu jest bardzo pozytywnym newsem dla złotego. Rynki bardzo szybko zareagowały na tę decyzję i zauważyliśmy znaczące umocnienie złotego" - powiedział PAP analityk rynku walutowego i obligacji Citi Handlowy Michał Karewicz.

Jego zdaniem, szybka odpowiedź szefa MFW Dominique Strauss-Kahna (który powiedział, że jest zadowolony, iż Polska chce korzystać z linii kredytowej - PAP) również pozytywnie wpłynęła na złotego. "Jest to też dobra obrona przed atakami spekulacyjnymi" - podkreślił Karewicz.

Także według głównego ekonomisty PricewaterhouseCoopers prof. Witolda Orłowskiego, przyjęcie Polski do FCL wzmocni złotego. "Polska nie będzie już +łatwym łupem+ dla spekulantów walutowych" - powiedział.

"Już niedługo Polska w ciągu 24 godzin będzie mogła otrzymać od MFW 20 mld dolarów na ratowanie waluty. W tym momencie liczba spekulantów, którzy mogliby zmusić Polskę do dewaluacji waluty, jest niewielka" - dodał.

Zdaniem Orłowskiego, to bardzo dobra wiadomość, ponieważ do tej pory NBP działał dość nieporadnie jeżeli chodzi o obronę wartości naszej waluty. "Ustabilizowanie złotego przybliża Polskę do strefy euro" - dodał. Podkreślił, że wejście do mechanizmu FCL oznacza ponadto, iż obniżą się koszty obsługi długu zagranicznego. Wzrosły one ostatnio w wyniku silnego osłabienia złotego.

Złoty zaatakuje w górę?

Jak podkreślają analitycy TMS Brokers, po południu kurs euro zniżkował aż do 4,25 zł, choć wcześniej kształtował się na poziomie 4,37. Złoty umocnił się też wobec dolara, z poziomu 3,30 do 10 groszy niżej.

Analitycy z Raiffeisen Bank podkreślają, że przystąpienie do elastycznej linii kredytowej jest korzystne dla złotego. W ich opinii, zdejmuje to część presji z naszej waluty, związanej z możliwymi atakami spekulacyjnymi czy obawami o trudności z pozyskiwaniem kredytu w walutach obcych.

"Jednocześnie specyficzna konstrukcja linii kredytowych powoduje, że wnioskowanie o ich otrzymanie nie jest przez rynki traktowane jako oznaka słabości, a raczej jako ubezpieczenie +na wszelki wypadek+ wiarygodnego państwa" - napisali analitycy w komentarzu przesłanym PAP. Według nich, ważniejsze od krótkoterminowego efektu wzmocnienia złotego jest jednak "prawdopodobne ograniczenie skali ewentualnych, kolejnych fal osłabienia polskiej waluty".

Zdaniem komentatorów, decyzja rządu może w kolejnych dniach umacniać złotego.

"Dzisiejsze wydarzenia związane z uruchomieniem instrumentów z MFW powinny korzystnie oddziaływać na złotego. Zdjęta zostanie presja ze złotego związana z obawami o sfinansowanie długu, a także ograniczone zostaną ataki spekulacyjne" - powiedział PAP Marcin Grotek, ekspert banku Raiffeisen.

"W najbliższych dniach możemy spodziewać się ataku złotego na 4,30 i dalszy marsz w kierunku 4,25. Rynek raczej nie będzie reagował na jutrzejsze dane GUS dotyczące inflacji"