Bułgarskiego premiera przyjmie też prezydent Dmitrij Miedwiediew. Początkowo spotkanie to było planowane na poniedziałek, jednak w ostatniej chwili gospodarz Kremla je odwołał.

Stosunki rosyjsko-bułgarskie w ostatnich miesiącach uległy gwałtownemu ochłodzeniu. Główną przyczyną są spory o South Stream, którym rosyjski gaz z ominięciem Ukrainy przez Bułgarię ma popłynąć do Europy.

Gazociągiem tym Gazprom zamierza przesyłać 31 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Według wstępnych projektów, 900-kilometrowy gazociąg będzie przebiegać z Rosji po dnie Morza Czarnego do Bułgarii, a stamtąd dalej do państw Europy Środkowej, Zachodniej i Południowej. W Bułgarii podzieli się na dwie nitki - północną do Austrii przez Rumunię i Węgry oraz południową do Włoch przez Grecję.

Gazprom chce w tym projekcie wykorzystać bułgarską infrastrukturę przesyłową. Sofia się na to nie zgadza i opowiada się za ułożeniem oddzielnej rury.

Reklama

Bułgaria zapowiada też otwarcie, że będzie również wspierała konkurencyjny wobec South Stream gazociąg Nabucco, którym Unia Europejska zamierza sprowadzać gaz z Azji Środkowej i basenu Morza Kaspijskiego z pominięciem Rosji.

Z powodu tych rozbieżności Putin odwołał swój udział w międzynarodowej konferencji na temat dostaw gazu do Europy, która w ubiegłym tygodniu obradowała w Sofii.

Cieniem na rosyjsko-bułgarskiej współpracy w sferze energetycznej położyło się też przerwanie przez Rosję dostaw surowca do Europy podczas styczniowej wojny gazowej z Ukrainą, wskutek czego najbardziej ucierpiała właśnie Bułgaria.

Resort gospodarki i energetyki Bułgarii szacuje, że straty poniesione przez ten kraj w wyniku styczniowego kryzysu gazowego przekraczają 250 mln euro. Ograniczenia w dostawach paliwa dotknęły wówczas ponad 350 dużych przedsiębiorstw; w 44 całkowicie wstrzymano produkcję.

Rosja oczekuje, że w wyniku wizyty Staniszewa podpisane zostanie wstępne porozumienie o budowie bułgarskiego odcinka South Stream. Bułgaria uzależnia to od zawarcia nowej umowy na dostawy rosyjskiego gazu.

Sofia chce przede wszystkim, by strona rosyjska zagwarantowała jej alternatywne źródła zaopatrzenia, jeśli przesył surowca przez terytorium Ukrainy znów zostanie wstrzymany. Domaga się także wyeliminowania pośredników z obrotu gazem.

Bułgaria obecnie kupuje paliwo od Gazprom Eksportu, spółki-córki Gazpromu, oraz dwóch firm, w których rosyjski koncern jest głównym akcjonariuszem - Overgas (z bułgarskim udziałem) i Wintershall (z niemieckim udziałem). Sofia od dłuższego czasu zabiega o rezygnację z usług pośredników.

Strona bułgarska postuluje też podniesienie opłat za tranzyt gazu.

Choć prezydenci Rosji i Bułgarii, Miedwiediew i Georgij Pyrwanow w lutym podjęli już polityczną decyzję o przejściu przez Gazprom i Bulgargaz na bezpośredni handel gazem, rosyjski koncern nie chce o tym słyszeć.

Podczas konferencji w Sofii wiceprezes Gazpromu Stanisław Cygankow oświadczył, że monopolista zamierza kontynuować współpracę z Overgasem, który kontroluje 70 proc. dostaw rosyjskiego gazu do Bułgarii.

"Żądam, aby Gazprom nie próbował określać, z kim będzie zawierał kontrakty w Bułgarii. Dość tego" - odpowiedział mu w ostrych słowach Pyrwanow.

mal/ ro/