Dyrektor generalny Marco Milani oświadczył w środę, że decyzja o zachowaniu części produkcji w fabryce w Piemoncie to "poświęcenie" i gest "dobrej woli" ze strony firmy. Plany zamknięcia filii zatrudniającej około 600 osób i przeniesienia całej produkcji do Polski wywołały w ostatnich miesiącach falę protestów, demonstracji i strajków. Kierownictwo argumentowało, że jest to konieczne z powodu kryzysu, ale przede wszystkim dlatego, że zakład w Radomsku jest bardziej konkurencyjny. Jednak w obliczu akcji protestacyjnych odstąpiono od tych zamiarów po serii negocjacji ze związkowcami.

Rokowania te są kontynuowane, toteż nie zapadły jeszcze konkretne ustalenia dotyczące przyszłości zakładu w None. Do walki o jego uratowanie włączyli się niedawno także politycy włoskiej lewicy. Komunistyczny eurodeputowany Vittorio Agnoletto zasugerował wręcz, że decyzję o przeniesieniu produkcji do Radomska podjęto nie tylko ze względu na to, że koszty pracy w Polsce są znacznie niższe, ale głównie dlatego, że - jak stwierdził - "prawa pracownicze są mniejsze".