"Wtorek na rynku walutowym rozpoczął się bardzo spokojnie i stabilnie i przy braku danych makro tak powinna wyglądać cała sesja. Widać, że inwestorzy są przygotowani na korektę ostatnich spadków kursów walut w naszym regionie, ale do tego potrzebny jest impuls w postaci ruchu na euro/dolarze. A takiego na razie nie widać" - powiedział analityk Banku Pekao SA Marcin Bilbin.

W jego ocenie, najważniejszym czynnikiem, który mógłby pociągnąć w górę rynki wschodzące, jest ropa, ale na razie na tym rynku nie widać wielkich zmian. W tej sytuacji kurs euro jest nawet nieco słabsze wobec dolara, trudno więc mówić o umocnieniu złotego czy innych walut naszego regionu.

"Innym czynnikiem, który mógłby rozruszać statyczny dziś rynek, są wiadomości bądź nawet wypowiedzi przedstawicieli banków centralnych czy rządów. To może wystarczyć, bowiem inwestorzy wydają się wyczekiwać na każdy impuls, by rozpocząć grę na korektę walut rynków wschodzących" - tłumaczy Bilbin.

We wtorek ok. 09.10 jedno euro kosztowało 3,3270 zł, a dolar 2,2730 zł. Kurs euro/dolara wynosił 1,4648.

Reklama

W poniedziałek ok. 16:50 jedno euro kosztowało 3,3191 zł, a dolar 2,2573 zł. Kurs euro/dolara wynosił 1,4705. Rano ok. 09:40 euro kosztowało 3,3285 zł, a za dolara płacono 2,2568 zł. Kurs euro/dolara wynosił 1,4751.