GPW zaostrza działania wobec spółek o bardzo wysokiej zmienności kursu. Do tej pory tego typu firmy trafiały na Listę Alertów, jeżeli ich akcje kosztowały średnio mniej niż 50 groszy (tzw. spółki groszowe). Zgodnie z najnowszą uchwałą zarządu GPW będzie mógł on na Listę zakwalifikować każdą spółkę o wysokiej zmienności kursu, jeśli uzna, że przemawia za tym interes uczestników obrotu. Nowe przepisy wejdą w życie za dwa tygodnie. Wrzucenie spółki na Listę Alertów oznacza m.in. przeniesienie do notowań w systemie jednolitym.
– Zmiany to głównie pokłosie sprawy AD Drągowski, a cel to uproszczenie i przyspieszenie możliwości wprowadzenia spółek na Listę Alertów – mówi osoba zbliżona do zarządu GPW.
Na żądanie Komisji Nadzoru Finansowego obrót akcjami AD Drągowski był w kwietniu zawieszony. KNF zdecydowała się na to m.in. z powodu wzrostu kursu spółki o ponad 1000 proc. w ciągu siedmiu dni, przy znikomym rozproszeniu akcjonariatu. W maju giełda na krótko wznowiła obrót jej akcjami, po czym znów zawiesiła i zdecydowała o przeniesieniu firmy z systemu notowań ciągłych do systemu notowań jednolitych.
Zgodnie z nowymi przepisami, jeśli GPW postanowi, że interes uczestników obrotu przy dużej zmienności kursu kwalifikuje spółkę na Listę Alertów, jej akcje trafią tam zaraz po decyzji. Ponadto każda ze spółek groszowych, która trafi na Listę Alertów, będzie musiała przedstawić GPW program naprawczy, w którym określi, co zrobi, aby obniżyć wysoką zmienność kursu. W przypadku pozostałych obowiązek przygotowania programu będzie zależał od GPW. Jeśli firmy tego nie zrobią, nie będą programu realizować lub giełda stwierdzi, że nie przynosi on oczekiwanych rezultatów, giełda będzie mogła wykluczyć spółkę z obrotu.
Reklama
– To krok w dobrym kierunku, ale nasze wątpliwości są wciąż aktualne. Nadzór postuluje zmiany w regulaminie GPW w zakresie kryteriów dopuszczania akcji od obrotu – mówi Łukasz Dajnowicz z KNF.
Przy okazji wydarzeń związanych z AD Drągowskim, KNF sugerowała GPW zmiany dotyczące m.in. liczby akcji znajdujących się w rękach mniejszościowych akcjonariuszy (tzw. free float) w spółkach dopuszczanych do obrotu. Według KNF free float powinien stanowić 15 proc. wszystkich akcji firmy. Teraz 15 proc. próg odnosi się tylko do akcji, które spółka chce wprowadzić do obrotu.
– To działanie prewencyjne, które ma zdyscyplinować spółki i ich akcjonariat tego typu groźbą. Prawda jest taka, że część firm ze względu na niskie rozproszenie akcjonariatu i płynność nie powinna trafić na główny parkiet. Liberalizacja przepisów spowodowała jednak, że tak się stało. Doraźnie działanie GPW jest słuszne, ale długoterminowo dużo lepsze byłoby podniesienie standardów wobec spółek, które chcą wejść na giełdę – mówi Roland Paszkiewicz z CDM Pekao.
Dodaje, że GPW powinna dokładnie określić, m.in. przy jakich wahaniach kursu nowe zasady obejmą spółki.
– Przepisy dotyczące obrotu powinny być sparametryzowane i wykluczać możliwość zaskoczenia akcjonariuszy czy samej spółki decyzjami giełdy – mówi dyrektor ds. analiz w pionie klienta detalicznego CDM Pekao.
Analitycy dodają, że wyższe wymagania wobec debiutantów mogłyby polegać m.in. na wyznaczeniu minimalnej liczby ich akcjonariuszy.
– Teraz właściwie nic nie trzeba robić. Można namówić kilku znajomych, aby kupili akcje, i mamy spółkę na giełdzie – mówi analityk z jednego z domów maklerskich.
Zmianami zaskoczone jest Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych, które nic nie wiedziało o nowych przepisach.
– Ze smutkiem stwierdzam, że giełda po raz kolejny nie chciała skorzystać z naszej opinii co do planowanych zmian. Zapoznamy się z uchwałą i przekażemy opinie spółek o jej zapisach – mówi Beata Stelmach, prezes SEG.
7 spółek znajduje się obecnie na Liście Alertów. Z tego dwie, Krosno i Odlewnie Polskie, z powodu upadłości. Pozostałe to Elkop, FON, Mewa, PC Guard i Sanwil