Elita to nie celebryta
Dukaj zaczyna od dekonstrukcji samego pojęcia. W potocznym rozumieniu elity to ci, którzy są na świeczniku – sławni, bogaci, nagradzani. To ci, którym „się udało”. Ale w sensie funkcjonalnym, politycznym czy cywilizacyjnym elita to coś znacznie głębszego: grupa ludzi, która potrafi obsługiwać żywotne interesy państwa i społeczeństwa.
– Do tego potrzebne jest wykształcenie, doświadczenie i umiejętność myślenia w kategoriach dobra wspólnego – mówi Dukaj. – Elitarność wynika nie z pozycji, ale z funkcji.
W krajach takich jak Francja czy Wielka Brytania przez wieki tworzono instytucje i sieci, które tę funkcję wzmacniały. Absolwenci ENA we Francji czy kręgi Oxbridge w Wielkiej Brytanii nie tylko zdobywali dyplomy, ale wchodzili w struktury, które dawały im legitymację do pełnienia ról publicznych. W Polsce – zauważa Dukaj – niczego podobnego nie udało się stworzyć na trwałe.
Dlaczego Polska nie ma elit?
Według pisarza, problem tkwi głębiej niż w instytucjach. Elity nie rodzą się z decyzji administracyjnych ani z planów rządowych. To rezultat długofalowych procesów kulturowych. – Nie da się powiedzieć: „od jutra budujemy elity” – podkreśla Dukaj. – Najpierw musi powstać społeczne przekonanie, że pewne funkcje wymagają wiedzy, doświadczenia i odpowiedzialności. Dopiero potem tworzą się instytucje, które to wspierają.
W tym sensie Polska, jego zdaniem, działa od zawsze „na kontrze” do instytucjonalności. Potrafi się jednoczyć w zrywach – w momentach kryzysu, w walce, w sprzeciwie – ale ma problem z budowaniem struktur działających długofalowo i niezależnie od emocji chwili.
– Jesteśmy narodem zrywów, a nie procesów – mówi Dukaj. – I to wymagałoby zmiany samego rdzenia naszej tożsamości.
Biznes to jeszcze nie elita
Szymon Glonek zauważa, że po 1989 roku wyrosła w Polsce nowa elita gospodarcza – przedsiębiorcy, którzy od zera zbudowali firmy o zasięgu globalnym. Dukaj jednak tonuje optymizm: owszem, są to ludzie sukcesu, ale niekoniecznie „elity Polski”.
– Oni uczestniczą w globalnym wyścigu zysków i kontraktów, ale często bez poczucia tożsamości z krajem – mówi. – Jeśli w Polsce będą niekorzystne podatki, przeniosą firmę gdzie indziej. To nie elita państwowa, tylko elita gry rynkowej. Brakuje – dodaje – struktury, która sprawiałaby, że nawet egoistyczne dążenie do sukcesu przekłada się automatycznie na dobro wspólne. W krajach z dojrzałymi elitami ta zależność istnieje, w Polsce – jeszcze nie.
Utrata autorytetów i społeczny reset
Kolejnym problemem jest kryzys zaufania do autorytetów. Kiedyś szacunkiem cieszyli się lekarze, profesorowie, pisarze. Dziś – zauważa Glonek – wielu z nich spotyka się raczej z niechęcią i podejrzeniem.
Dukaj odpowiada: to naturalny proces. Społeczeństwo karze elity, które nie spełniają swojej funkcji. – To mechanizm korekcyjny – mówi. – Jeśli ludzie widzą, że elity nie służą dobru wspólnemu, tylko własnej pozycji, to ich autorytet słusznie upada. To sygnał: trzeba się zmienić.
Czy jesteśmy skazani na państwo bez elit?
Dukaj nie uważa, że Polska jest skazana na brak elit. Ale ostrzega przed złudzeniem, że można je „zaprojektować”. – Nie znam przypadku, by udało się zbudować elity odgórnie, decyzją komitetu – mówi. – To zawsze efekt głębszych procesów kulturowych. Zmiana musi zacząć się od idei, od myślenia, od kultury. Dopiero potem przychodzi zmiana instytucjonalna i materialna.
Elity rodzą się więc nie w planach, ale w świadomości. W tym sensie nadzieję Dukaj widzi w nowym pokoleniu – tym, które dojrzewa w epoce internetu.
– Dzięki mediom cyfrowym głos mogą zabrać ludzie z charyzmą, z nowym sposobem myślenia – mówi. – Nie tacy, którzy gonią za popularnością, ale ci, którzy potrafią narzucić nowy paradygmat. To z takich osobowości może się wyłonić nowa elita intelektualna Polski.
Na koniec: nie plan, lecz kultura
Elity nie powstają z przepisów, tylko z kultury. A kultura – jak przypomina Dukaj – zmienia się najwolniej. Jeśli Polska ma mieć swoje prawdziwe elity, musi najpierw nauczyć się myśleć w kategoriach wspólnoty, nie tylko sukcesu jednostki.
– Najpierw zmienia się myśl, dopiero potem rzeczywistość – podsumowuje pisarz. – Elity rodzą się z idei, nie z planu.