"Większość piątkowego handlu upływała pod znakiem dalszego osłabienia się dolara, a motyw był ten sam - obawy związane z perspektywą dalszego wzrostu amerykańskiego deficytu i tym samym ryzykiem obniżenia oceny ratingu USA, tak jak stało się to wczoraj w przypadku Wielkiej Brytanii. W efekcie po godz. 15:00 notowania euro/dolara naruszyły poziom 1,40 i doszło do ustanowienia maksimum w okolicach 1,4029" - powiedział analityk DM BOŚ, Marek Rogalski.

Ekonomista dodał, że nie trwało to jednak długo, ponieważ początek notowań na Wall Street, kiedy giełdowe indeksy szybko przeszły na minusy, sprowokował część inwestorów do realizacji zysków. Zwłaszcza, że przed nami weekend, a w poniedziałek Dzień Pamięci w USA i święto bankowe w Wielkiej Brytanii.

"Natomiast w kraju uwagę inwestorów skupiło na sobie najpierw orędzie prezydenta Lecha Kaczyńskiego wygłoszone w Sejmie oraz wystąpienia premiera Donalda Tuska i ministra finansów, Jacka Rostowskiego. Nie były to jednak informacje, które mogłyby wnieść coś nowego i rynek walutowy nie zareagował na te wydarzenia" - wyjaśnił Rogalski.

Zdaniem analityka większe znaczenie miały publikacje wskaźników koniunktury GUS, które w maju pokazały nieznaczną poprawę w przetwórstwie przemysłowym oraz handlu i przyczyniły się do nieznacznego umocnienia złotego względem rannych poziomów.

Reklama

W piątek o godz. 16:45 za jedno euro płacono 4,3985 zł, a za dolara 3,1458 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,3983.

W piątek po godz. 10:05 inwestorzy płacili za euro 4,4137 zł, a za dolara 3,1695 zł. Euro/dolar był kwotowany na 1,3925.

W czwartek ok. godz. 17:40 za jedno euro płacono 4,3844 zł, a za dolara 3,1851 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,3766.