Biorąc pod uwagę, że dane dotyczyły maja, powinny niepokoić. Skoro w II połowie tego roku ma następować wyraźna poprawa koniunktury gospodarczej nastawienie przedsiębiorców powinno już to odzwierciedlać. Natomiast sam wynik wskazuje raczej na utrzymującą się ostrożność. W takich warunkach trudno myśleć o ożywieniu koniunktury.

Publikacja Ifo wskazuje też na inne zjawisko, którego możemy być świadkami w kolejnych tygodniach. Umacniające się przekonanie, że kondycja gospodarek będzie się poprawiać, może owocować podnoszeniem prognoz dotyczących wskaźników gospodarczych. To wyżej zawieszałoby poprzeczkę rzeczywistym danym. Moglibyśmy więc mieć do czynienia z sytuacją odwrotną do tej z minionych tygodni, kiedy dane makroekonomiczne były generalnie słabe, ale w wielu wypadkach przewyższały oczekiwania inwestorów.

Stanowiło to impuls do zwyżek. Teraz mogłoby być traktowane w odwrotny sposób, zniechęcając do zakupów akcji. Gra pomiędzy rzeczywistymi danymi a prognozami analityków jest częścią gry rynkowej, a próby rozszyfrowania tego, co już jest zawarte w cenach akcji, a co nie, podstawowym zadaniem obserwatora rynku.

Nasz scenariusz zakłada, że ostatnie zwyżki znajdowały oparcie w nadziejach na lepszą przyszłość, a nie rzeczywistej poprawie sytuacji. Dlatego pozostajemy wyczuleni na wszelkie czarne chmury pojawiające się nad takim scenariuszem.

Reklama

Dziś uwagę naszego rynku przykują głównie dane o sprzedaży detalicznej i bezrobociu. Jednak od dłuższego czasu nie ma wyraźnych reakcji na pojawiające się wiadomości. Jest to zrozumiałe. Skala zwyżek była tak duża, że poprawa sytuacji jedynie w niewielkiej skali nie jest wystarczająca do tego, by zachęcić do dalszych zakupów.

Generalnie większość danych wykazuje jedynie zmniejszenie się skali negatywnych tendencji w gospodarkach, ale nie realną poprawę sytuacji. Z badania klimatu koniunktury w polskim handlu wynika, że w maju nic się w tym względzie nie zmieniło. Firmy wskazywały na spadek bieżącej sprzedaży, ale znacznie wolniejszy niż wcześniej. W konsekwencji były w stanie spłacać swe zobowiązania z mniejszymi opóźnieniami.

Nie udaje się ograniczyć nadmiernych zapasów towarów. W najbliższych miesiącach nadal spodziewane są ograniczenia sprzedaży. W efekcie nie dziwi, że wzrost bieżących i przyszłych cen towarów zapowiada coraz mniej przedsiębiorstw. Podobnie jest jeśli chodzi o zamiary dotyczące redukcji zatrudnienia.