"Jest konkretny fundusz, który reprezentuje interesy i możliwości finansowe, pieniądze z tamtego regionu. I oczywiście nie byłoby to możliwe, gdyby nie m.in. moja wizyta, ale także wielokrotne wizyty w Katarze, w Kuwejcie, moje rozmowy telefoniczne, wymiana korespondencji i - co najważniejsze - nasze starania, aby w tych trudnych w świecie czasach dla stoczni znaleźć inwestora, który dysponuje pieniędzmi" - zaznaczył.

Premier, pytany, czy jest w stanie dać gwarancję, że stocznie będą dalej budowały statki, powiedział: "Gdybym był inwestorem, gdybym miał swoje pieniądze i tam zainwestował, to bym dał taką gwarancję".

Jednocześnie podkreślił, że daje gwarancję, iż jego rząd "zrobił absolutnie wszystko, żeby problem stoczni rozwiązać pozytywnie". "To znaczy ci ludzie, którzy utracili pracę, otrzymali bardzo wysokie odprawy, a na majątku obu stoczni - w Gdyni i w Szczecinie - będzie pracował inwestor, który powiedział nam, a następnie publicznie, że jest zainteresowany budową statków" - dodał.

"Dlaczego arabscy inwestorzy są zainteresowani? Dlatego, bo są zainteresowani także naszą współpracą, jeśli chodzi o gaz i udział, swój udział także, w rynku gazu w Polsce" - tłumaczył premier.

Reklama

"Nie będzie tego udziału, jeśli nie będzie dobrej współpracy z stoczniach. To jest naprawdę dobrze pomyślane przedsięwzięcie, a to, że jesteśmy dyskretni - tego wymaga dobry finał" - podkreślił.