Bogdanka już za chwilę nam pokaże, czy inwestorzy są skłonni kupować akcje w IPO – mówi GP Robert Nejman, dyrektor inwestycyjny w Gandalf Specjalistyczny Fundusz Inwestycyjny Otwarty.
Dodaje, że w jego opinii rynek już jest na tyle mocny, by dobre spółki mogły sprzedać akcje po rozsądnych, a więc niższych niż obecne rynkowe wyceny cenach.
Sobiesław Pająk, szef analityków DM IDMSA, jest zdania, że szanse na udane IPO rosną.
– Ale nie wiemy, jak długo potrwa to okienko – dodaje szybko.
Reklama
I on sądzi, że solidne spółki rozsądnie wycenione mogą znaleźć nabywców.
– Dla spółki niewzrostowej rozsądna wycena to do 10 razy wartość zysku plus dyskonto do cen giełdowych – twierdzi.
– Dziś rynek jest na tyle dojrzały, by zainteresować się sensownymi IPO – mówi nam Piotr Rzeźniczak, członek zarządu Legg Mason TFI.
Trwający już czwarty miesiąc wzrost na rynku akcji zwiększa apetyt inwestorów na ryzyko. A to z kolei zwiększa szanse na powodzenie ofert. W maju zamkniętą ofertę przeprowadziła Ipopema. Inwestorzy finansowi na zakup akcji sprzedawanych po 5 zł za papier przez dotychczasowych akcjonariuszy wydali 26 mln 250 tys. zł. W IPO kupiono też 2,5 mln akcji Aplisens. Powiodła się też prowadzona na zasadach prawa poboru oferta akcji CP Energia oraz zamknięta oferta akcji Polnordu. Na razie nabywcy nie tracą na tych inwestycjach.
Szef analityków DM IDMSA jest zdania, że w obecnej sytuacji makroekonomicznej większe szanse na powodzenie oferty mają spółki, których biznes jest stabilny.
– Rynek jest gotów płacić za bezpieczeństwo rozumiane jako przewidywalność wyników finansowych i przepływów gotówkowych, a nie za wspaniałe perspektywy roztaczane w czasie niepewności makroekonomicznej – mówi.
W ocenie Roberta Nejmana nadal nie ma co liczyć na to, że tak jak w hossie w 2007 roku każda pierwsza oferta publiczna zakończy się powodzeniem.
– Szaleństwo zakupów akcji w IPO, jakie obserwowaliśmy w końcu 2006 roku i na początku 2007 roku, jest raczej mało prawdopodobne – dodaje Sobiesław Pająk.
Analitycy i zarządzający nie chcieli się bezpośrednio odnosić do ruszającej w czwartek publicznej oferty akcji Bogdanki. Twierdzili, że jej powodzenie zależy od podejścia największych inwestorów finansowych, czyli funduszy emerytalnych i inwestycyjnych.
– Ostatnio kupowały one akcje – mówiono nam.
Panuje przekonanie, że inwestorzy finansowi kupią akcje w tej ofercie.
Bogdanka chce zaoferować 11 mln akcji. Cena emisyjna ma wynieść 42– 48 zł i jest wyższa niż wstępnie sugerował zarząd spółki. Poza Bogdanką żadna spółka nie zaanonsowała terminu IPO. Jest kilka firm, które mają zatwierdzone przez Komisję Nadzoru Finansowego prospekty emisyjne i które nie informowały, że wycofują się z IPO. To m.in. Delko i Polmed, a także PCC Intermodal.
Piotr Rzeźniczak zwraca uwagę, że inwestowanie w akcje sprzedawane w IPO zawsze obarczone jest sporym ryzykiem.
– Te spółki przez dwa lata przygotowywały się do oferty. Śrubowały wyniki, a prezesi w czasie prezentacji są gotowi obiecać wszystko. I – jak pokazuje wieloletnie doświadczenie – po jakimś czasie inwestorzy są rozczarowani – mówi.
Dodaje jednak, że dziś na giełdzie jest sporo atrakcyjnych spółek, w które warto zainwestować.