Równie dobrze sytuacja wyglądała na zachodnich parkietach. Wystarczyła niewielka informacja o nieoczekiwanym wzroście produkcji przemysłowej w Wielkiej Brytanii o 0,3 proc. i już popyt zdobywał kolejne punkty. Teoretycznie dane nie powinny mieć znaczenia, bo opisywały kwietniową rzeczywistość, ale przy parciu indeksów na północ każdy pozytywny szczegół pomagał.

Przy panującej euforii zakupów WIG20 zaatakował piątkowe maksima (2013 pkt) lecz zdołał je poprawić o zaledwie 1 pkt. Znów, analogicznie do piątkowych wydarzeń, tuż nad psychologiczną barierą wyczerpały się możliwości popytu i rynek ugrzązł w stabilizacji. Kupujący nie mieli już sił, a sprzedający woleli poczekać na wyższe ceny.

Środkowa część sesji nie przynosiła żadnych zmian. Rynek na 2 proc. zwyżce tkwił w marazmie i im bliżej było do końca tym bardziej byki stawały się niecierpliwe. Szansa na kolejny zryw i wyraźne przełamanie sesyjnych szczytów stawała się coraz mniejsza, a to wzmacniało obóz sprzedających. Pomimo postępującej korekty popyt postanowił postawić wszystko na jedną kartę i jeszcze raz w końcówce zaatakował. Dzięki temu WIG20 zakończył dzień powyżej 2000 pkt. , gdzie ostatni raz był 14 października ubiegłego roku.

Jutro warszawski parkiet ma wolne a piątkowa sesja odbędzie się zapewne z symbolicznym obrotem. Oznacza to, że tak bardzo odważne podejście może zakończyć się solidną przeceną już na początku tygodnia jeżeli tylko zachodnie rynki nie potwierdzą krajowego optymizmu. Cieszyć powinien jednak fakt, że przecena do 1920 pkt. a więc ponad 4 procentowa nie będzie żadnym zagrożeniem. Dopiero wyłamanie poniżej tego poziomu sprawi, że pojawi się ryzyko dalszych spadków.

Reklama