Danych makro mogących wpłynąć na zachowanie dzisiaj w kalendarium nie było. Jedynie z rana indeksy nastrojów strefie euro na chwilę przykuły uwagę swoimi znacznymi wzrostami, ale prawdziwej reakcji w cenach trudno jest się doszukiwać. Później pojawił się goszczący po raz pierwszy w Polsce Mobius z Templeton Asset Management, który wieści wzrost WIGu20 o 30 proc. w tym roku. Nasz kraj według przekonań guru rynków wschodzących jest najlepszym rynkiem do kupowania akcji w Europie Środkowo-Wschodniej, a złoty ma największe szanse na umocnienie. Jak na razie owy scenariusz się za bardzo nie sprawdza, gdyż nasza waluta notuje kolejne maksima słabości wobec forinta czy korony czeskiej, a parkiet węgierski czy moskiewski lepiej skorzystały na trwającym odbiciu.

Pojawiła się również najnowsza pięcioletnia prognoza Międzynarodowej Agencji Energii, według której popyt na ropę wróci do poziomu z zeszłego roku dopiero za 3 lata. Co ciekawe w prognozie zakładano dość optymistyczną ścieżkę wzrostu globalnej gospodarki opublikowaną przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Gdyby założyć mniej optymistyczny scenariusz zeszłoroczne poziomy zakupów czarnego złota nie ujrzymy przed 2014 rokiem. Teraz warto spojrzeć na zachowanie ropy, która ochoczo przekroczyła poziom 70 dolarów za baryłkę. Czyżby inwestorzy nie słyszeli o prawie popytu i podaży?

Wracając jednak na naszą giełdę warto zauważyć, że dzisiaj słabsza była od parkietów zachodnioeuropejskich czy węgierskiego. Złoty zresztą również był słabszy od forinta. Cieszyć się ze wzrostów można więc przez łzy, szczególnie pamiętając słowa Mobiusa. Dopóki z impetem nie przebijemy poziomu 1900 – 1920 punktów bazowym scenariuszem na rynku winna być letnia stagnacja.

Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Reklama