Do ataku na pierwszych 12 południowokoreańskich stron doszło we wtorek. W środę zaatakowano 10 kolejnych stron, w tym stronę rządu. Wśród celów w Stanach Zjednoczonych znalazły się m.in. strony Białego Domu, Pentagonu, Ministerstwa Skarbu i giełdy Nasdaq. Około dwóch godzin po ostatnim ataku większość stron działała już normalnie. Przez około 30 minut nieczynna była strona jednego z największych południowokoreańskich banków Kookmin Bank.

Wcześniej w czwartek jedna z największych południowokoreańskich firm zajmujących się bezpieczeństwem komputerowym AhnLab ostrzegła przed możliwością kolejnych ataków, po tym gdy wykryła nowego wirusa, który przekierowuje ruch internetowy na wybrane strony w USA i Korei Płd., by je zablokować. Główna południowokoreańska agencja wywiadowcza poinformowała w środę parlamentarną komisję ds. wywiadu, że jej zdaniem za ataki odpowiedzialna jest Korea Północna, albo sprzyjające jej siły - poinformował przedstawiciel komisji. Korea Płn. nie odpowiedziała na zarzuty. Południowokoreański wywiad zapowiada wzmocnienie zabezpieczeń w rządowej sieci komputerowej z obawy przed kolejnymi atakami wymierzonymi w firmy zarządzające krajową infrastrukturą energetyczną i telekomunikacyjną oraz w media.

Jak dotąd nie ma żadnych informacji o stratach finansowych albo utracie poufnych danych. Wydaje się, że ataki miały na celu jedynie zablokowanie stron. W maju południowokoreańskie media informowały, że Korea Płn. utworzyła jednostkę do walki w cyberprzestrzeni, która stara się włamać do amerykańskich i południowokoreańskich wojskowych sieci komputerowych, by uzyskać z nich poufne dane i zakłócić ich działanie.



Reklama