W poniedziałek o północy minął termin, jaki fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights ma na zapłatę za majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie. Jak na razie nie ma informacji, by pieniądze te wpłynęły. Jak mówił we wtorek rano w TVP Nowak, jeśli okaże się, że katarski inwestor nie przelał pieniędzy, zerwał umowę na kupno majątku stoczni Gdynia i Szczecin, wówczas "rząd będzie miał rozwiązane ręce, jeśli chodzi o szukanie nowych inwestorów". "Jeżeli ten inwestor wycofał się z inwestycji, będziemy szukali innych rozwiązań takich, aby produkcja stoczniowa w Szczecinie w w Gdyni mogła być kontynuowana" - podkreślił szef gabinetu premiera.

Dodał, że jeśli rząd będzie potrzebował więcej czasu na to, wówczas poprosi Komisję Europejską "o jeszcze dodatkowy czas". "Podejrzewam, że Komisja będzie w tej kwestii elastyczna, bo Komisji też zależy na uratowaniu miejsc pracy" - przekonywał Nowak. Początkowo pieniądze od katarskiego inwestora miały wpłynąć do 21 lipca, ale firma poprosiła resort skarbu o przesunięcie tego terminu. Powodem był list Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni, w którym napisano m.in., że stocznia w Szczecinie mogła być "pralnią brudnych pieniędzy". Fundusz zapewnił jednak, że nie zamierza wycofać się z transakcji zakupu majątku obu stoczni. Gwarantem transakcji zakupu stoczni przez inwestora ma być katarski banki inwestycyjny QInvest oraz Qatar Islamic Bank.