Tymczasem mimo stanu "gorączki Superenalotto", jaka ogarnęła Włochów, odnotowano pierwsze oznaki zmęczenia grą i spadek liczby zakładów - aż o 10 procent. We wtorek, po raz pierwszy w sierpniu, Włosi wydali na tę grę mniej niż 50 milionów euro. Wprawdzie na cel ten przeznaczyli tylko 700 tysięcy euro mniej niż przed poprzednimi losowaniami, jednak to zdaniem obserwatorów świadczy o tym, że kilkaset tysięcy amatorów gigantycznej fortuny zaczyna mieć dość.

Jeżeli w czwartkowym ciągnieniu padnie wreszcie oczekiwana "szóstka", już w sobotę będzie można spróbować szczęścia w walce o nową główną wygraną; wyniesie ona "zaledwie" 36 milionów euro. Batalię o zakończenie gorączki gry prowadzi nieprzerwanie od wielu tygodni organizacja obrony praw konsumentów Codacons. To znane z radykalnych poglądów stowarzyszenie wyraziło nadzieję, że to już "ostatnie dni" tego ogólnokrajowego szaleństwa , w wyniku którego - jak podkreśliło w wydanym komunikacie - pula nagród wzrosła do "niemoralnych rozmiarów", a bogaci się na tym, kosztem obywateli, tylko państwo.

W ten sposób organizacja odniosła się do danych, z których wynika, że do budżetu państwa w ciągu ponad pół roku nieustannego wzrostu kumulacji trafiło ponad 950 milionów euro. Ruch Codacons oczekuje niecierpliwie na zapowiedziane na 25 sierpnia orzeczenie sądu w sprawie wniosku, jaki złożył niedawno domagając się natychmiastowego zablokowania wzrostu kumulacji. Według wnioskodawców pozytywna decyzja sądu "spełniłaby oczekiwania tych, którym leży na sercu zarówno zdrowie psychiczne, jak i ekonomiczne obywateli".



Reklama