WYJAŚNIENIE
Bernard Waszczyk, analityk Open Finance
Coraz więcej towarzystw funduszy inwestycyjnych (TFI) poszerza ofertę o tzw. fundusze sektorowe (do niedawna niemal w ogóle nie występowały w Polsce), które z natury są bardziej ryzykowne od zwykłych funduszy inwestycyjnych. Skupiają się bowiem na akcjach spółek z konkretnej branży (np. finansowej, energetycznej czy budowlanej). Dywersyfikacja, czyli zróżnicowanie portfela, dokonywana jest dopiero w ramach wybranego obszaru: TFI kupuje akcje różnych spółek, ale czerpiących większość dochodów z tej samej podstawowej działalności. Jeśli więc dany sektor z jakiegoś powodu dotknie dekoniunktura, nic nas nie obroni. Tymczasem zwykły fundusz ogranicza ryzyko, inwestując w spółki z różnych branż. Po inwestycji w fundusz sektorowy można zatem oczekiwać większych zysków, ale z drugiej strony także potencjalnie większych strat, jeśli sytuacja rozwinie się nie po naszej myśli.
Fundusz sektorowy jest dobrym pomysłem na uzupełnienie portfela inwestycyjnego, jeśli uznamy, że jakiś konkretny sektor zasługuje na większą uwagę, i jesteśmy w stanie ponieść większe ryzyko. Może to na przykład dotyczyć branży, w której pracujemy i którą znamy. Oczywiście pod warunkiem, że jesteśmy przekonani, że ma przed sobą perspektywy lepsze od innych. Należy przy tym pamiętać, że decydując się na inwestycję w fundusz sektorowy, znacznie zwiększamy ryzyko. Jeśli bowiem przeczucie nas zawiedzie i wybraną branżę dotknie kryzys, to jest prawdopodobne, że odczujemy straty z inwestycji. Jeśli do tego pracujemy w branży, w którą także inwestujemy, grozi nam także spadek dochodów (np. obniżka premii czy pensji), aż po utratę pracy włącznie.
Reklama