Tym samym pojawia się szansa na to, by 7. kolejny tydzień zakończyć zwyżką. Jednocześnie można zaryzykować stwierdzenie, że jeśli dziś nie uda się utrzymać wyraźnego wzrostu, to dostaniemy kolejny sygnał zbliżający rynek do przesilenia. Podejście jest tu proste—w trendzie zwyżkowym po dotarciu do wsparcia powinni znaleźć się chętni do kupna akcji. Jeśli tak nie jest, to oznacza, że przewaga popytu topnieje.

W ostatnim czasie inwestorzy dostają porcję wiadomości dotyczących stanu gospodarek w II kwartale. Pojawia się tu wątpliwość, jak je interpretować. Czy traktować jako historię i uważać, że już dawno zostały zdyskontowane, przywiązywać wagę do tego, czy są lepsze od oczekiwań, zwracać uwagę na strukturę wzrostu PKB? A może nie zastanawiać się nad tym, a jedynie spoglądać na to, jak rynki odczytują te informacje—czy widzą w nich przyczynek do zwyżek, czy jednak nie. Ze względu na brak wyraźnych reakcji inwestorów na publikowane dane o PKB warto skupić się jednak na próbach interpretacji tego, co one przynoszą.

A okazuje się, że w wielu przypadkach potwierdzają dalszy regres, choć już w znacznie wolniejszym tempie niż w trzech pierwszych miesiącach tego roku. Tak było wczoraj z amerykańskim PKB, wcześniej z brytyjskim. Tak jest też z wyrównanym sezonowo polskim PKB, którego dynamika wzrostu spadła w II kwartale do 1,4% z 1,7% w trzech pierwszych miesiącach tego roku. Kluczowym czynnikiem wzrostu naszej gospodarki okazuje się bilans wymiany handlowej, w czym odbicie znajduje osłabienie złotego poprawiające konkurencyjność naszego eksportu oraz spadek inwestycji, które w sporej części realizowane są poprzez import. Niezbyt zrównoważona struktura wzrostu gospodarczego nie pozwala na odrzucenie wszelkich wątpliwości co do przyszłego rozwoju koniunktury.

Warto też zwrócić uwagę na „drugoplanowe” doniesienia, jak na przykład o najniższym od lat wzroście podaży pieniądza w strefie euro, która w lipcu wyniosła zaledwie 3%. Uwagę zwraca też dalszy wzrost stopy bezrobocia w Japonii oraz idący w parze z tym spadek wydatków gospodarstw domowych w lipcu. Utrzymuje się też duża ilość wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w USA. W tym kontekście dodatkowego znaczenia nabierają podawane dziś dane o wydatkach i dochodach Amerykanów w lipcu. Wciąż wydaje się, że kondycja konsumentów jest kluczowa z punktu widzenia skali ożywienia gospodarczego w kolejnych miesiącach.

Reklama

WYKRES DNIA

Choć zannualizowane dane o amerykańskim PKB wykazały znaczną poprawę sytuacji, to tradycyjne ujęcie roczne przyniosło dalsze recesji. Najbardziej niekorzystnie na stan gospodarki USA oddziałują inwestycje oraz zapasy, najbardziej pomagają jej handel zagraniczny oraz wydatki rządowe. Inwestorzy giełdowi nie wnikają obecnie jednak w szczegóły tylko oceniają dane po tym, czy są lepsze od oczekiwanych, czy nie. PKB wypadł lepiej od prognoz. Korzystne oddziaływanie ograniczały jednak doniesienia z rynku pracy, gdzie utrzymuje się wciąż wysoka liczba nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych.

Premia za ryzyko

Po ustanowieniu 7 sierpnia tegorocznego dołka przez indeks EMBI+, obrazujący różnicę rentowności obligacji na rynkach wschodzących i dojrzałych, stopniowo idzie on w górę. Z poziomu poniżej 340 pkt dotarł do blisko 380 pkt. Trudno jeszcze mówić o zmianie tendencji w tym zakresie, ale jednocześnie wyraźnie widoczna jest dysproporcja w zachowaniu tego wskaźnika oraz cen akcji. Oznacza to, że globalni inwestorzy zaczynają dostrzegać podwyższone ryzyko obecności na emerging markets. Rynki obligacji i walut często wyprzedzają kierunek zmian na giełdach. Nie można przy tym wykluczyć, że postrzeganie ryzyka przez inwestorów podąży śladem notowań akcji i potwierdzi tym samym zachowanie giełd. Póki się to jednak nie stanie warto podejmować decyzje ze wzmożoną ostrożnością. Przekroczenie granicy 400 pkt przez EMBI+ byłoby kolejnym sygnałem pogarszania się ocen atrakcyjności rynków wschodzących.

ikona lupy />
Indeks EMBI+ / Inne