"W strukturze naszych rezerw mamy euro, dolary amerykańskie, korony norweskie, funty brytyjskie oraz dolary australijskie. Na razie nie planujemy większych zmian" - powiedział w rozmowie z PAP wiceprezes.

Zaznaczył, że w strategii zarządzania rezerwami ważnym czynnikiem, branym pod uwagę, są zawirowania na rynku finansowym.

"Jeżeli chodzi o ewentualne zmiany w udziale poszczególnych walut w rezerwach NBP należy brać pod uwagę to, co dzieje się na rynkach finansowych na świecie. Obecnie sytuacja jest obarczona sporą dozą niepewności i trudno sobie wyobrazić poważne zmiany w podejściu do zarządzania rezerwami, czy to z punktu widzenia instrumentów, czy struktury zwiększających ryzyko" - uważa Wiesiołek.

"Jednak w perspektywie długoterminowej udział dolara może być mniejszy niż obecne 40 proc.(...) Udział dolara amerykańskiego w strukturach światowych rezerw dewizowych zmniejsza się, choć wciąż pozostaje bardzo duży. Jest on wciąż podstawową walutą w rezerwach na świecie" - podkreślił wiceprezes.

Reklama

Dodał, że na koniec I kwartału tego roku, według wyliczeń Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wartość światowych rezerw dewizowych była bliska 7 bilionów dolarów.

Jeśli chodzi natomiast o poziom polskich rezerw walutowych w NBP to wynoszą one, według wartości rynkowej, ponad 55 mld euro.

Wiesiołek powiedział, że nadal toczą się rozmowy dotyczące outsourcingu zarządzania częścią rezerw banku. Dotyczyłoby to 2 proc. rezerw. "Nie mogę jeszcze powiedzieć kiedy zostaną one sfinalizowane" - zaznaczył.

Wiceprezes powiedział, że spore wahania kursowe bardzo utrudniają prognozowanie, jaki wynik osiągnie NBP w tym roku i czy przekaże jakieś środki do budżetu państwa.

"Trudno powiedzieć co stanie się do końca roku. Wydawało się na początku roku, i tak do lipca, że silna aprecjacja złotego może spowodować powtórkę z 2007 r., kiedy to NBP odnotował stratę. Jednak dzisiaj wszystko jest możliwe" - podkreślił Wiesiołek.

"Na podstawie wydarzeń z rynków finansowych możemy się spodziewać różnych scenariuszy" - podkreślił.

W opinii wiceszefa banku centralnego dalsza fala bankructw instytucji finansowych, związana z kryzysem za oceanem będzie niewielka, jeśli w ogóle nastąpi.

"W moim odczuciu prawdopodobieństwo jakiś perturbacji w sektorze bankowym w USA, związane z kryzysem jest obecnie niższe niż było jeszcze do niedawna. Kiedy przyjrzymy się zdecydowanym działaniom FED, to widzimy, że determinacja do uzdrowienia sytuacji sektora finansowego w USA jest olbrzymia" - powiedział.

"Nie sądzę, żebyśmy byli przed jakimś kryzysem związanym z falą bankructw dużych instytucji, choć jesteśmy w okresie dużej niepewności i dalsze straty mogą się pojawić. Nie sądzę jednak, by były to straty, które doprowadzą do załamania sektora finansowego" - prognozuje.

Zatem kryzys amerykański, według wiceprezesa NBP, będzie w sposób ograniczony rzutował na kondycję polskiego sektora bankowego.

"Jeżeli mielibyśmy mówić o jakiś stratach w polskim sektorze finansowym, to tylko za pośrednictwem kanału właścicielskiego tzn. jeśli banki, które są obecne w Polsce i mają swoje korzenie w Stanach będą miały duże kłopoty, to mogłoby się to przełożyć na kondycję tych instytucji w Polsce" - ocenił wiceprezes.

"Widzimy jednak, że tak się nie dzieje. Nie sądzę, by sektor bankowy w Polsce odczuł w dużym rozmiarze to, co dzieje się w USA. Widać, że banki, które funkcjonują w naszym kraju zaostrzają politykę kredytową, co zwiększa ich bezpieczeństwo" - dodał.

Wiesiołek powiedział także, że polski bank centralny jest gotowy do wejścia do mechanizmu kursowego ERM2.

"NBP jest gotowy technicznie do wejścia do strefy ERM2. Jesteśmy gotowi do rozmów w tej sprawie z MF czy z rządem. Natomiast co do wejścia Polski do strefy euro, nie chciałbym spekulować kiedy to może nastąpić" - powiedział.

"Zamierzamy w banku uruchomić projekty wdrożeniowe, które pokażą bardzo konkretne mechanizmy działania w przypadku podjęcia decyzji o wejściu do ERM2, a potem do strefy euro" - uważa.

Dodał, że powodzenie pobytu w ERM2 zależy w dużej mierze od czynników makroekonomicznych.

"Sporo zależy od otoczenia makroekonomicznego. To co dzieje się w tym otoczeniu rzutuje na poziom zaufania inwestorów, a od tego z kolei może zależeć stabilność polskiej waluty w tym okresie. Jeżeli będziemy wchodzili do węża walutowego w okresie większego spokoju na rynkach finansowych, to prawdopodobieństwo tego, iż złoty będzie utrzymywał się w przedziale wahań +/- 15 proc. jest bardzo duże" - ocenił Wiesiołek.

Wiceprezes NBP uważa, że obok silnego złotego problemem dla eksportu jest spowolnienie gospodarcze u naszych partnerów handlowych.

"Obecnie zagrożeniem dla tempa eksportu może być osłabienie w Europie Zachodniej, głównie w Niemczech. Osłabienie tej gospodarki wpływa negatywnie na konsumpcję, co może być większym zagrożeniem dla eksportu, niż sama aprecjacja złotego" - podkreślił.

AL, PAP