Dziennik przypomina w artykule redakcyjnym, że jest to trzecie spotkanie przywódców G20 od czasu wybuchu światowego kryzysu finansowego. Poprzednie spotkania na szczycie, w listopadzie zeszłego roku i kwietniu tego roku "dotyczyły zdolności i woli działania razem"; przywódcy G20 musieli na nich "pokazać wspólny front" i "uciszyć obawy, że powtórzą błędy lat 30.". Jednak dotychczas "nie zmierzyli się z przyczynami kryzysu finansowego i środkami zaradczymi" - uważa nowojorska gazeta.

Do tej pory światowi przywódcy unikali "najbardziej drażliwych kwestii, jak zagrożenie, które tworzą instytucje zbyt wielkie, by zezwolić na ich upadek", a "poważne spory, jak odpowiedni rozmiar i rola bodźca fiskalnego były tuszowane" - wskazuje "New York Times".

"Prawie każda nagląca sprawa: uzdrowienie toksycznych aktywów, regulacja derywatyw, zmniejszenie rozmiaru wielkich i powiązanych wzajemnie firm - ma składnik międzynarodowy. Jeśli wysiłki na rzecz reform będą kuleć, mała jest nadzieja na uniknięcie powtórki kryzysu finansowego" - ocenia dziennik.

Prócz tego - wskazuje "NYT" - G20 powinna uzgodnić metody działania w obszarach tych globalnych nierówności, które stworzyły warunki dla kryzysu. "USA muszą zmniejszyć swój deficyt budżetowy i zwiększyć oszczędności gospodarstw domowych. Chiny powinny zainwestować swoje rezerwy w zabezpieczanie potrzeb społecznych i w ten sposób zwiększyć konsumpcję, co nieuchronnie łączy się z rewaluacją ich waluty" - diagnozuje "New York Times".

Reklama

Dziennik apeluje też do wielkich państw w G20, by zobowiązały się do dalszego wsparcia przez rządy światowej gospodarki, w tym do inwestowania w biednych krajach i do większego pobudzania gospodarki.

"Pytaniem jest teraz, czy G20 może zacząć osiągać konsensus w tych budzących podziały sprawach" - wskazuje "NYT", zauważając, że sygnały płynące z jej strony "są jak dotąd, w najlepszym razie, mieszane".