Podobnie jak złoty zachowuje się również węgierski forint i czeska korona. Wspólne jest bowiem główne źródło osłabienia tych walut. Mianowicie sytuacja na Łotwie, gdzie może dojść nawet do dewaluacji łata. To pośrednio uderzyłoby w cały region, gdyż zagraniczni inwestorzy nie rozróżniają poszczególnych państw, a właśnie regiony.

Osłabienie walut naszego regionu to częściowo również zasługa czeskiej korony, która od połowy września zdecydowanie koryguje swojej wcześniejsze umocnienie. Na to wszystko nakłada się dziś jeszcze osłabienie euro do dolara.

Słabego zachowania złotego nie należy natomiast wiązać z trwającymi przetasowaniami w rządzie. Nie tylko dlatego, że nie dotyczą one resortów gospodarczych oraz nie doprowadzą do upadku rządu, ale dlatego że od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej ryzyko polityczne zostało znacznie ograniczone.

Złoty powinien pozostawać słaby do końca dnia. W świetle łotewskich problemów inwestorzy raczej będą się pozbywali polskiej waluty przed weekendem, niż ją kupowali. W dalszym ciągu jednak ten proces trzeba traktować jako wzrostową korektę, której kres wyznacza poziom 3 zł na USD/PLN i 4,30 zł na EUR/PLN. W średnim terminie obie pary znajdują się w trendzie spadkowym.

Reklama