Wtedy jednak nie zapowiedziało to trwałego ruchu w górę, choć sierpniowy szczyt był na wyciągnięcie ręki. Gdyby dziś miało dojść do udanego ataku na wakacyjną górkę, to żeby był on wiarygodny obroty na parkiecie muszą być jeszcze większe niż w środę. To zaś oznaczałoby zapewne ustanowienie tegorocznego rekordu. Mielibyśmy wtedy sygnał o pojawieniu się na naszym parkiecie pokaźnych nowych środków. To prowadziłoby do wniosku, że znalazły się kapitały chętne odbierać nasze akcje od tych, którzy potrzebują uwolnić środki na kupno walorów PKO BP oraz PGE. Zapewne musiałby to być zagraniczny kapitał. Ten jednak, jak wiadomo, jest znacznie bardziej chimeryczny od krajowego.

W początkach dzisiejszej sesji tych dużych środków już nie widać. WIG otworzył się na poziomie sierpniowego szczytu, ale dalej w górę nie idzie. Może się więc okazać, że to, czy uda się pokonać tegoroczny szczyt zadecyduje się znów w końcowej części dnia. Słabość małych i średnich spółek sugeruje, że wczorajszy i dzisiejszy dzień nie są przełomowymi dla naszego parkietu. Przebicie poprzedniego szczytu przywróci raczej obawy o przesadny optymizm inwestorów, jakie towarzyszyły ustanawianiu sierpniowej górki, a nie będzie przyczynkiem do zapowiadania kolejnej fali .

Na amerykańskim parkiecie znów mieliśmy powtórkę z sytuacji, gdzie dobre wyniki spółek są raczej tłem dla ruchu na całym rynku, niż jego bezpośrednią przyczyną. Kurs Intela co prawda poszedł w górę, ale na sesji powstała duża czarna świeca przy bardzo dużych obrotach. Ostatecznie notowania podniosły się o 1,7 proc. Lepiej wypadł JP Morgan, który zyskał ponad 3 proc., ale w jego przypadku też najbardziej optymistyczna, czyli biała, świeca nie powstała. Dlatego można przypuszczać, że inwestorzy reagowali raczej na doniesienia gospodarcze, głównie te dotyczące sprzedaży detalicznej. Bez echa przeszły też obawy członków Komitetu Otwartego Rynku dotyczące trwałości ożywienia gospodarczego w USA. Tu jednak najwyraźniej zawierzono w gotowość dalszej pomocy, choćby przez wykup papierów powiązanych z rynkiem nieruchomości.

To, że inwestorzy nie reagują na niekorzystne wiadomości nie oznacza, iż nie warto o nich wspominać. W tym klimacie utrzymują się też doniesienia o przyroście o 23 proc. w III kwartale liczby zajęć domów w USA, związanych z niewypłacalnością kredytobiorców. Problemem nie są już teraz klienci z grupy subprime, ale ci o największej wiarygodności.

Reklama

WYKRES DNIA

Opublikowane wczoraj dane o sierpniowych zapasach w amerykańskich przedsiębiorstwach przyniosły spadek zarówno w wartościach bezwzględnych, jak i w relacji do sprzedaży. Sytuacja w tym zakresie jest bardzo istotna, bo duża część ekonomistów upatruje w malejących zapasach szansy na przyspieszenie produkcji. Przedsiębiorstwa w którymś momencie będą musiały je odbudowywać. Z relacji zapasów do sprzedaży wynika, że wciąż jeszcze trudno mówić o zdecydowanej konieczności takiej odbudowy. Sierpniowy wynik jest zbliżony do średniego poziomu z minionych 5 lat i dopiero 3. kolejny miesiąc niższy od 12-miesięcznej średniej.

Notowania złota

Utrzymują się korzystne nastroje na rynku złota, co ma ewidentne przyczyny w słabości dolara. 6-miesięczna ujemna korelacja cen złota z indeksem wartości dolara względem najważniejszych walut światowych podniosła się w ostatnich tygodniach z mniej niż –0,2 do ponad –0,6. Dużo jeszcze brakuje do rekordowych poziomów z 2004 i 2005 r., czy nawet do poziomu z jesieni minionego roku, ale wzrost zależności między tymi rynkami jest bardzo znaczący. Najsilniejsza ujemna korelacja sięgała w tej dekadzie okolic –0,8.Rosnąca korelacja cen złota z dolarem nie jest zaskakująca, natomiast w takich kategoriach trzeba odbierać związek tych rynków z amerykańską giełdą, gdzie można byłoby oczekiwać przeciwnej korelacji. To wszystko sugeruje spekulacyjny charakter ruchu cen złota, a przemawia przeciwko fundamentalnym tłumaczeniom związanym z groźbą większej inflacji.

ikona lupy />
Cena uncji złota / Inne