Choć nie należy się spodziewać, że na szczycie w Kopenhadze zostaną podjęte konkretne decyzje finansowe, kilka opcji dotyczących lotnictwa jest zawartych w projekcie dokumentu końcowego. Jedna z nich zakłada obciążenie każdego biletu międzynarodowego, poza lotami do i z biedniejszych krajów, opłatą w wysokości 4–5 dol. – Z pewnością nie chcemy takiego obciążenia, ale niestety istnieje ryzyko, że taki pomysł pojawi się w Kopenhadze – powiedział Andy Kershaw, dyrektor British Airways ds. polityki ekologicznej podczas konferencji zorganizowanej w zeszłym tygodniu w Londynie przez Institute of Economic Affairs.
Martwi się też Virgin Atlantic. – Mamy nadzieję, że politycy zdadzą sobie sprawę z ograniczeń wiążących się z jakimkolwiek globalnym podatkiem lotniczym – powiedział Financial Times prezes Steve Ridgway. – Każdy podatek od emisji dwutlenku węgla to toporny instrument, który niekoniecznie musi przynieść korzystne zmiany klimatyczne.
Tymczasem amerykańskie linie lotnicze naciskają na Todda Sterna, specjalnego pełnomocnika rządu USA ds. zmian klimatycznych, by odrzucił to, co Amerykańskie Stowarzyszenie Transportu Lotniczego nazywa „niebotycznym podatkiem mającym sfinansować przystosowanie państw rozwijających się do zmian klimatycznych”. To odniesienie do „międzynarodowej składki lotniczej”, zaproponowanej w imieniu kilku państw przez Malediwy. Ich liderzy obawiają się, że wyspy Oceanu Indyjskiego zostaną zatopione przez podnoszący się poziom morza, jeżeli nie zostaną podjęte radykalne kroki zaradcze.
Wspierany przez inne państwa rozwijające się podatek ma początkowo przynieść 10 mld dol. rocznie, by pomóc biedniejszym krajom w walce ze zmianami klimatycznymi. Znalezienie pieniędzy na ten cel to jeden z najważniejszych elementów konferencji w Kopenhadze, gdzie delegaci z ponad 190 krajów próbują zawrzeć porozumienie w sprawie ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, które zastąpiłoby podpisany w 1997 roku protokół z Kioto. Jego ważność wygasa w 2012 roku.
Reklama