Za takim przebiegiem zdarzeń przemawiała m.in. chęć poprawienia rocznych wyników przez instytucje finansowe w celu uzyskania większych bonusów. Sytuacja nie jest jednak tak klarowna, jak się zdawało.

Z technicznego punktu widzenia giełdy amerykańskie znajdują się w okolicy istotnych oporów. Są nimi 50-procentowe zniesienia, trwającej od 2007 roku fali spadkowej oraz linia trendu spadkowego ukształtowanego w tym samym czasie. W notowaniach poszczególnych indeksów niektóre z tych poziomów zostały naruszone, jednak sytuacja pozostaje ostatecznie nierozstrzygnięta. Z niedawno opublikowanego raportu Goldman Sachs wynika, że bank ten oficjalnie zachęca uczestników rynku do zakupu akcji, twierdząc, że wspomniane opory zostaną pokonane i czeka nas bardzo udany grudzień. Raport ten wprowadził trochę niepokoju na rynek, gdyż inwestorzy zaczęli zadawać sobie pytanie, co skłoniło Goldmana do podzielenia się tą informacją z resztą inwestorów. Pojawiły się spekulacje, że być może GS planuje zrealizować zyski i potrzebuje chętnych inwestorów, którzy odkupią od nich akcje. Wzrostowemu scenariuszowi nie sprzyja sytuacja w amerykańskiej gospodarce. Rząd ma coraz mniej sposobów na wspieranie ożywienia, a część z dotychczasowej pomocy finansowej została ograniczona lub podlega zwrotowi. Nie od dziś wiadomo, że duże instytucje finansowe lokowały pozyskane środki na rynkach finansowych, nakręcając tym samym wzrosty na giełdach. W chwili obecnej jednak coraz więcej banków decyduje się na spłatę rządowego zadłużenia. Bank of America oficjalnie podał, że do końca tego roku spłaci swoje zadłużenie, opiewające na 45 mld USD. Kwota ta pochodziła z rządowego programu TARP (Troubled Asset Relief Program). Bank of America spłaci 26,2 mld USD z dostępnych środków, natomiast pozostałe 18,8 mld USD pozyska ze sprzedaży posiadanych papierów wartościowych. Decyzja Bank of America zrodziła presję na inne banki m.in. Wells Fargo oraz Citigroup, aby i one wyrwały się spod rządowego płaszcza.

Generalnie widać, że czynnik napędzający ostatnie wzrosty w postaci pakietów stymulujących schodzi na drugi plan, a duże instytucje finansowe zdają się być coraz bardziej chętne, by zrealizować zyski. W dalszym ciągu wsparciem dla rynków kapitałowych może być działalność carry traderów, finansujących się tanim dolarem. Jednak po ostatnich pozytywnych danych z rynku pracy USA zwiększyły się oczekiwania na szybszą podwyżkę stóp procentowych przez Fed. Z tego też względu obserwować można było wzrost wartości dolara, co zmusiło carry traderów do zamykania pozycji, a to z kolei pogłębiło spadek kursu EUR/USD.

Reklama