Popyt na podróże z portu lotniczego London City, zlokalizowanego zaledwie pięć mil od dzielnicy finansowej brytyjskiej stolicy, jest znacznie większy niż na początku zakładano, kiedy loty zaczęły 29 września – powiedział Michael Johnson, rzecznik British Airways.
Krótki pas startowy portu lotniczego City zmusza przewoźnika do używania mniejszych modeli Airbusa, które jeszcze wymagają dodatkowego tankowania w Irlandii z powodu ograniczenia ciężaru maszyny przy starcie. To zaś budziło obawy, że 32-miejscowy samolot może wyruszać na trasę pusty.
„To przypomina lot biznesowym odrzutowcem. Rejs był najwyraźniej szykowany z myślą o bankierach i prawnikach, toteż gdy fuzje i akwizycje się rozpędzą, do czego w końcu zawsze dochodzi, loty będą się cieszyć powodzeniem” – mówi Nick Cunningham, analityk z Evolution Securities w Londynie.
British Airways tradycyjnie czerpały zyski z podroży w klasie pierwszej I biznesowej, ale za sześć miesięcy, do 30 września, przewoźnik poniósł straty w wysokości 217 mln funtów. Trzecie linie lotnicze w Europie miały w zeszłym roku 45 proc. przychodów ze sprzedaży biletów Premium, chociaż stanowiły one tylko 13 proc. sprzedanych miejsc.
Popyt na podróże między Nowym Jorkiem i Londynem jest szczególnie duży ze względu na optymizm co do stanu globalnej gospodarki, co zwiększa zapotrzebowanie za przeloty.
Rejs British Auirways obsługuje samolot Airbus SAS A318, z numerem lotu BA001, zarezerwowanym wcześniej dla Concorde. Bilet powrotny kosztuje 1900 funtów a jego najpełniejsza wersja, bilet elastyczny, kosztuje 5625 funtów.