Czwartkowy poranek, podobnie jak wczorajszy, przyniósł osłabienie złotego do głównych walut. Była to reakcja na wzrost awersji do ryzyka, po tym jak wczoraj wieczorem kolejna już agencja obniżyła rating Grecji. W to wkomponowywał się spadek kursu EUR/USD poniżej 1,44 dolara z poziomu powyżej 1,45 w środę.

Po porannej wyprzedaży polska waluta zaczęła odrabiać straty. Jakkolwiek można wątpić czy jest to proces trwały, to taka próba wzmocnienia może sugerować, że wzrosty USD/PLN i EUR/PLN napotykają coraz większe trudności. W tej sytuacji pojawienie się znaczących popytowych impulsów natychmiast zostanie wykorzystane do zakupów złotego.
Tę obserwowaną w ostatnich dwóch godzinach relatywną siłę złotego na tle sytuacji na światowych rynkach, być może częściowo tłumaczy oczekiwanie na publikowane o godzinie 14-tej przez Główny Urząd Statystyczny (GUS) dane o produkcji przemysłowej. W listopadzie prognozuje się jej wzrost o 6,2 proc. w relacji rocznej, po tym jak miesiąc wcześniej spadła o 1,2 proc. Sprostanie tym oczekiwaniom oznaczałoby najwyższą dynamikę produkcji od września 2008 roku.
GUS opublikuje dziś jeszcze listopadowe dane o cenach producentów. Podobnie jednak jak równocześnie publikowany protokół z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej, dane te nie będą miały najmniejszego wpływu na notowania złotego. Taki wpływ, tyle że pośredni, tradycyjnie mogą natomiast mieć raporty makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych. O godzinie 14:30 światło dzienne ujrzy raport o nowych bezrobotnych, a o 16-tej indeksy Fed z Filadelfii i wskaźników wyprzedzających.

Reklama