Pracownicy Royal Bank of Scotland jak co roku spotkają się na świątecznym spotkaniu zorganizowanym przez firmę. Nie będzie jednak suto zastawionego stołu. Bank przeznaczył na bożonarodzeniową imprezę skromny budżet - 10 funtów na jednego pracownika. Według aktualnych cen, taka kwota wystarczy na dwa małe piwa i chipsy.

Skąd takie ograniczenia w wigilijnym menu RBS? Banki muszą uważać ze świątecznymi wydatkami dla pracowników, gdyż każdy wydawany przez nie pens jest bacznie obserwowany przez opinię publiczną. Brytyjscy podatnicy zasili instytucje finansowe kwotą ponad biliona funtów, by pomóc im przetrwać kryzys. Teraz bankowcy muszą uważać, by nie narazić się klientom, a cierpią na tym pracownicy.

RBS, który uzyskał największą państwową pomoc na świecie, nie może sobie pozwolić na szaleństwa. Rzecznik banku Piers Townsend przekonuje, że RBS nie ma zamiaru marnować pieniędzy, ale przeznaczenie pewnej sumy na świąteczną imprezę personelu to dobrze postrzegana tradycja. Jak twierdzą specjaliści zajmujący się organizacją przyjęć dla brytyjskich pracowników, 10 funtów to jednak hojność w stylu Ebenezera Scrooge’a - głównego bohatera "Opowieści wigilijnej" Karola Dickensa.

Wielkich ekstrawagancji nie będzie także na świątecznych spotkaniach w innych bankach. HSBC przeznacza na ten cel kwotę równą 20 funtom na jednego pracownika, a Lloyds 35 funtom. Bożonarodzeniowe cięcia odczują też osoby zatrudnione w największych amerykańskich bankach. Choć menadżerowie na najwyższych szczeblach nie potrafią odmówić sobie noworocznych premii , z powodu oszczędności szarzy pracownicy na pewno nie podzielą się opłatkiem w Citigroup, Bank of America i Goldman Sachs.

Reklama
ikona lupy />
Święta w Londynie / Bloomberg