Sprzedaż lub kupno akcji lub innych papierów notowanych na warszawskiej giełdzie nie oznacza, że dokładnie wtedy zostaną zapisane na rachunku w domu maklerskim.
Jeśli transakcja ma być zaksięgowana jeszcze jako tegoroczna, akcje trzeba kupić lub sprzedać najpóźniej w następny poniedziałek, a prawa poboru we wtorek. Tylko w przypadku instrumentów pochodnych, jak kontrakty terminowe i opcje, transakcji można dokonywać na ostatniej sesji w 2009 roku.
Czas od zawarcia transakcji do jej zaksięgowania w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych jest szczególnie istotny dla inwestorów, którzy wiedzą, że będą musieli zapłacić 19-proc. podatek od zysków osiągniętych w tym roku na giełdzie. Tylko do poniedziałku będą mogli sprzedać papiery, na których i tak mają straty. W ten sposób mogą zysk pomniejszyć lub nie wykazać żadnego dochodu. O wysokości ewentualnych dochodów z giełdy decyduje bowiem suma zysków i strat z inwestycji na rynku kapitałowym.
Reklama
Maklerzy wskazują, że w tym roku nie widać jednak, aby inwestorzy szeroko korzystali z tej możliwości.
– Tego typu transakcje są dobre głównie w czasie zaawansowanej hossy, kiedy inwestorzy chcą pomniejszać zyski. Od marca mamy wzrosty, ale wielu inwestorów długoterminowych kupowało akcje wcześniej, podczas trwającej 1,5 roku bessy, często powyżej poziomów, które widzimy teraz na giełdzie, więc i tak zanotowaliby stratę – mówi Tomasz Leśniewski z DM BZ WBK.
Dodaje, że część inwestorów do obniżenia zysku za 2009 rok może wykorzystać straty, które zanotowali na giełdzie w 2008 roku. Wtedy na rynkach akcji doszło do największych spadków w czasie ostatniej bessy. Stratę z inwestycji na giełdzie można wykorzystać do pomniejszenia zysków, które osiągniemy w ciągu kolejnych pięciu lat, przy czym w jednym roku można obniżyć zysk o maksymalnie 50 proc. straty z lat poprzednich.
Ewentualne transakcje, przeprowadzane dla celów podatkowych, mogą co najwyżej odbijać się na wycenach pojedynczych spółek. Analitycy i maklerzy nie spodziewają się, aby na ostatnich grudniowych sesjach na całym rynku doszło do większych zmian.
Sądzę, że WIG20 zamknie rok na poziomach zbliżonych do obecnych – mówi Roland Paszkiewicz z CDM Pekao.
Ponieważ na rynku brakuje czynników, które mogłyby zdecydowanie popchnąć kursy w dół lub w górę, o zakończeniu roku przez WIG20 w przedziale 2300–2400 pkt mówi też Tomasz Leśniewski.
– Obawiam się jednak, że jeśli nadal będą pojawiać się negatywne informacje dotyczące światowych rynków czy gospodarek, jak na przykład Dubaju lub Grecji, na giełdach dojdzie do większego lub mniejszego załamania notowań – mówi makler DM BZ WBK.
ikona lupy />
Terminy księgowania transakcji na GWP / DGP