Po listopadowych i grudniowych odczytach PMI analitycy byli optymistami: spodziewali się, że wskaźnik koniunktury w styczniu nadal będzie rósł, nawet do około 53 pkt. Oznaczałoby to utrwalenie ożywienia w przemyśle: 50 pkt to granica oddzielająca recesję od wzrostu w sektorze. W listopadzie i w grudniu zeszłego roku PMI dla Polski wynosił 52,4 pkt. – Rynek spodziewał się indeksu w wysokości ponad 52 pkt, wyszło 51 pkt. Najważniejsze jednak, że nadal jesteśmy powyżej granicy 50 pkt. Ożywienie w przemyśle postępuje, choć jego tempo straciło na sile – mówi Grzegorz Maliszewski, ekonomista banku Millennium.
Według Macieja Relugi, głównego ekonomisty BZ WBK, nieznacznie pogorszenie koniunktury w przemyśle to efekt jednorazowy. – W gospodarce nic niepokojącego się nie dzieje. Ale taki odczyt PMI może oznaczać, że dynamika produkcji przemysłowej w styczniu była bardzo mała – mówi.
Z danych zebranych na zlecenie banku HSBC wynika, że nadal – już czwarty miesiąc z rzędu – przedsiębiorcy odnotowują wzrost liczby zamówień. Nie jest on już jednak tak duży jak pod koniec 2009 roku. Indeks nowych zamówień spadł do około 51 pkt z 55 pkt przed miesiącem. Menedżerowie przepytywani przez prowadzącą badania firmę Markit mówili, że rośnie popyt w branży metalowej i papierniczej. Ale w sumie na rynku krajowym popyt nieco się osłabił w porównaniu z listopadem i grudniem ubiegłego roku. W eksporcie podobnie – liczba zamówień rosła w styczniu, ale już nie tak dynamicznie jak miesiąc i dwa miesiące temu. Ich indeks wynosił około 53 pkt wobec blisko 55 pkt w grudniu.
Przedsiębiorcy wskazywali na Niemcy, gdzie eksport rośnie. To ważne, bo do naszego zachodniego sąsiada trafia jedna czwarta polskiej sprzedaży za granicę. Opublikowany wczoraj indeks PMI dla niemieckiego przemysłu także zaskoczył analityków – tyle że pozytywnie. Wzrósł do 53,7 pkt. Rynek spodziewał się 53,4 pkt.
Reklama