Do tej pory auta z tego kraju nie cieszyły się popularnością w Stanach Zjednoczonych, które wciąż są najatrakcyjniejszym rynkiem motoryzacyjnym. Za oceanem wciąż pokutuje przekonanie, że koreańskie samochody są tandetnymi kopiami niezawodnych "japończyków". Teraz może się to zmienić: runął mit aut z Kraju Kwitnącej Wiśni, które uchodziły za bezpieczne, a Hyundai i Kia na gwałt przygotowują modele mające trafić w gusta Amerykanów.

Na dodatek oba koreańskie koncerny mogą liczyć na wsparcie rządu. – Seul nie afiszuje się z tym, ale na pewno oba koncerny dostają dotacje z budżetu – mówi nam Maosheng Li z uniwersytetu w Leeds, który zajmuje się motoryzacją.
Obie firmy w ciężkim kryzysowym 2009 r. otrzymały od państwa pomoc. Eksperci są przekonani, że zostanie ona utrzymana, bo grzechem byłoby niewykorzystanie takiej okazji, jaką jest wpadka koncernów z Japonii.
W Toyotę oraz Hondę uderzyli nie tylko rywale z Korei Południowej. Swoją szansę zwęszyły także amerykańskie koncerny, które jeszcze w ubiegłym roku były na krawędzi bankructwa (Ford) lub zbankrutowały i zostały przejęte przez państwo (General Motors). Dwa ostatnie ogłosiły właśnie, że każdy, kto porzuci auto z Japonii, dostanie tysiąc dolarów rabatu.
Reklama
ikona lupy />
Dla koreańskich koncernów szykują się tłuste lata Fot. AFP / DGP
ikona lupy />
Samochody południowokoreańskiego koncernu Kia / Bloomberg