W ubiegłym roku niemal trzy czwarte przychodów ze sprzedaży koncernu pochodziło z Francji, gdzie Vivendi jest głównym udziałowcem drugiego największego operatora telefonii komórkowej, oraz Stanów Zjednoczonych, w których siedzibę ma Universal. Prezes spółki zamierza zwiększyć znaczenie Vivendi na rynkach wschodzących. „Nie możemy pozostawać w sytuacji, gdzie powiązane firmy niemal wszystkie pieniądze zarabiają w 10 krajach” - powiedział Levy w wywiadzie dla agencji Bloomberg. Jego zdaniem spółki nie można nazwać globalnym potentatem, jeśli nie potrafi odpowiednio skierować swojej działalności do kilku miliardów ludzi w krajach rozwijających się.

Większe zyski poza głównymi obecnie rynkami zbytu ma zapewnić rozszerzenie działalności w sprzedaży gier, biznesie muzycznym i telekomunikacyjnym. Levi zapowiada, że Vivendi może przeznaczyć 5,8 mld dol., uzyskane ze sprzedaży akcji NBC Universal, na przejęcia lub wykup większościowych udziałów w firmach na rynkach wschodzących. Vivendi musi być jednak ostrożne, żeby nie przepłacić przy nabywaniu nowych aktywów. „Gdziekolwiek nie pójdą, ludzie wiedzą, że moją gotówkę”- komentuje Alexander Wisch, analityk Standard&Poor.

Zainteresowanie koncernu skupia się głównie wokół Ameryki Łacińskiej i Afryki. Levy przyznaje, że Chiny i Indie to bardzo rozwojowe kraje, ale ciężko prowadzi się tam medialne interesy. „Nie możesz dostać licencji na usługi telekomunikacyjne i telewizyjne, musisz znaleźć lokalnego partnera do jakiekolwiek działalności związanej z Internetem. Takie są dziś dla nas zasady gry”- mówi o ewentualnym biznesie w Chinach prezes Vivendi.

W ramach rozszerzenia działalności na rynkach wschodzących koncern przejął w listopadzie ubiegłego roku telekomunikacyjną spółkę GVT Holding w Brazylii. Rozwijają się także firmy kontrolowane przez Vivendi, takie jak Canal Plus. Największy francuski operator płatnej telewizji prowadzi także działalność na Karaibach, we zachodniej Afryce i Wietnamie.

Reklama