Zysk daje wycenę dochodową, wzrost wartości spółki, daje się prognozować i dyskontować. Na dobrą sprawę zysk jest jedyną przesłanką działania jakichkolwiek spółek i przedsięwzięć, a także miarą ich sukcesu bądź porażki.

Rzetelność w wykazywaniu zysku jest jednym z podstawowych obowiązków zarządu. Dlatego ma on do dyspozycji narzędzia, które pozwalają ujawnić w sprawozdaniach ryzyko przyszłej straty i zawczasu przygotować się na nią, powiadamiając też rynek o takim zagrożeniu. Jeżeli duży klient nie płaci, a mamy sygnały, że jego kondycja słabnie, możemy a nawet musimy nie czekając na upadłość utworzyć rezerwę na część lub całość należności. A jeśli po jakimś czasie jego wypłacalność się poprawi, rezerwę możemy też w całości lub części rozwiązać.

W większości spółek rezerwy są wykazywane obowiązkowo tylko w pełnym sprawozdaniu rocznym, a na co dzień widzimy tylko efekt ich utworzenia bądź rozwiązania. Na szczęście banki, które obracają kapitałem wielokrotnie większym od wkładu własnego, są zobowiązane do regularnego wykazywania tak zwanych odpisów, czyli rezerw na nie ściągalne lub trudno ściągalne kredyty.

Odpisy od 3 proc. do 98 proc. zysku

Reklama

Na tapetę wzięliśmy sprawozdania za I kwartał wszystkich banków notowanych na warszawskiej giełdzie, zarówno w notowaniach ciągłych jak i jednolitych. Tabela nr 1 przedstawia zyski przed dokonaniem odpisów oraz odsetek dokonanych odpisów w tym tylko kwartale.

Średnia dla sektora bankowego wyniosła 39 proc. – takie było obciążenie odpisami osiągniętego wyniku. Ale odchylenie od tej średniej jest ogromne. Rekordzista, Fortis Bank Polska, odpisał prawie cały zysk. Z drugiej strony tabeli, Nordea Bank Polska nie odpisała prawie nic. Pośrodku, wokół średniej, koncentrują się największe banki, które łącznie zajmują większą część rynku.

Aby dobrze zinterpretować powyższe dane trzeba zdawać sobie sprawę, iż zyski banków biorą się z bieżących opłat od operacji, od prowizji od nowo udzielanych kredytów, a także od odsetek od kredytów udzielanych w przeszłości, także wiele lat temu. W związku z tym tylko część odpisów na trudne kredyty związana jest z bieżącym zyskiem netto. Dlatego też istotne stało się sprawdzenie, jak dużo z wszystkich posiadanych kredytów odpisały dotąd banki.

W tabeli nr 2 środek jest podobny, z niewielkimi przetasowaniami w położeniach skrajnych. Najwięcej, bo ponad 10 proc. swoich kredytów uznał za trudne Bank Handlowy, znany też jako Citibank Poland. Niewiele mniejsza część portfela zagrożona jest w Kredyt Banku, Fortisie i bankach Leszka Czarneckiego. Z kolei dla Nordei kredyty nie stanowią problemu, gdyż odpisała dotąd mniej niż 0,5 proc. wartości portfela. Podobnie, znacznie poniżej średniej wynoszącej 5 proc. lokuje się też ING. Czy to dobrze czy źle, odpowiedzieć można tylko znając szczegółowo portfel każdego z banków i specyfikę jego klientów, o ile taka występuje. Na pewno w dużych, uniwersalnych popularnych bankach mamy sytuację średnią. Nadreprezentacja odpisów lub ich niedomiar powinien skłonić każdego inwestora do samodzielnego poszukiwania realnej zyskowności i odpowiedniego skorygowania prezentowanych wyników dla własnych potrzeb.

Powyższa analiza pokazuje jeszcze jedno zjawisko: dotąd zakumulowane odpisy publicznego sektora bankowego to aż 23,5 miliarda złotych. Jest to 30 proc. łącznych kapitałów własnych wszystkich banków. Ich zysk kwartalny bez odpisów wyniósł 4 mld zł. Wystarczyłoby drobne ożywienie i poprawa płynności u klientów banków tylko o 20 proc., a z odwrócenia odpisów banki wykazałyby dodatkowe zyski na 4,7 miliarda złotych. Tak duża jest skala zjawiska, które w okresach pesymizmu każe z ostrożności, zapobiegawczo wykazywać straty lub małe zyski, ale gdy wraca optymizm, wyniki nagle się poprawiają. Sprężyna odpisów jest naciągnięta bardzo mocno.

Biznes bankowy krótkoterminowo hamuje

Zyski z odwrócenia odpisów pojawią się, gdy poprawi się sytuacja kredytobiorców. Tymczasem w bilansach banków ma miejsce trend odwrotny: spadła wartość udzielonych kredytów, a wzrosła depozytów (Tabela nr 3). Polacy chwilowo nie zadłużają się, tylko akumulują środki. Potwierdzają to też ogłoszone dzisiaj (17 maja 2010 r.) dane NBP, który podał iż szacowana wielkość oszczędności to 1 bilion 60 miliardów złotych. Banki chcąc przyciągnąć ten kapitał, oferują oprocentowane depozyty – i rzeczywiście, w większości banków przybyło depozytów. Jednak dla banku jest to koszt, który musi pokryć zyskiem z odsetek oraz opłat i prowizji, czyli puścić pieniądze w obieg.

Niestety, kredytów przybyło tylko w czterech bankach, a łącznie wartość portfela (nie uwzględniając odpisów) spadła o 1,65 proc. Oznacza to, że sektor czekają w najbliższym czasie mniejsze zyski z działalności podstawowej. Z małymi wyjątkami: wyraźnie widać, że najlepszą dynamikę miał w I kwartale PKO BP, przy zachowaniu bezpiecznej proporcji. Te banki, które udzieliły więcej kredytów niż mają depozytów, powinny świadomie tę proporcję poprawić – nawet za cenę mniejszych zysków, wzmocnić swój bilans.

ikona lupy />
TABELA NR 2: Udział odpisów z kredytów. Stochwatch.pl / Inne
ikona lupy />
TABELA NR 3: Stosunek kredytów do depozytów. Stockwatch.pl / Inne