Cokolwiek by mówić o solariach, popyt na ich usługi w Polsce był duży. Najlepszy dowód to liczba działających w kraju urządzeń szacowana na ponad 10 tys. Od ubiegłego roku branży żyje się jednak gorzej. Międzynarodowa kampania antysolariowa przeprowadzona w zeszłym roku przestraszyła część klientów. Do wielu nie dotarły nawet informacje, że Bruksela określiła nowe normy. Opalanie ma być znacznie bezpieczniejsze.

Przestraszeni klienci

– Notujemy w tym roku ponad 60-proc. spadek liczby klientów w porównaniu z rokiem ubiegłym. Solarium działa na granicy opłacalności. Utrzymujemy je tylko dlatego, by zaoferować klientom szeroki wybór usług – mówi Katarzyna, właścicielka gabinetu Soleil z Rzeszowa.
Narzeka też współwłaścicielka gabinetu Izabela z Sanoka.
Reklama
– Jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, to najprawdopodobniej zrezygnujemy z solarium w naszym gabinecie. Szczególnie gdy pojawi się obowiązek dostosowania używanych urządzeń do nowych przepisów. To będzie się wiązało z zakupem nowego sprzętu i wydatkiem rzędu 20 tys. zł – wyjaśnia.
Wciąż jednak nie wiadomo, kiedy działające już solaria będą musiały się dostosować do nowej normy ograniczającej emisję promieniowania ultrafioletowego.

Wielka niewiadoma

Obecnie większość działających w kraju urządzeń przekracza dozwolony poziom 0,3 W na mkw. powierzchni nawet kilkakrotnie. Norma opracowana przez Komisję Europejską dotyczy jednak wyłącznie urządzeń wprowadzonych na rynek po 1 kwietnia 2009 roku.
Sposób dostosowania urządzeń używanych, już funkcjonujących na rynku, każdy kraj UE musi uregulować sam.
Jak twierdzi Polski Związek Solaryjny (PZS), wiele krajów już dostosowało swoje prawodawstwo. W Polsce nie ma odpowiednich regulacji.
– Podjęliśmy próby ich stworzenia. Zainicjowaliśmy spotkania z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów, resortami zdrowia, gospodarki i głównym inspektorem sanitarnym. Niestety żadna z tych instytucji nie czuje się odpowiedzialna za wydanie rozporządzenia, w którym zostanie określone, od kiedy urządzenia będące już w obrocie i użytkowaniu, a także z importu z rynku wtórnego, powinny spełniać nowe przepisy – wyjaśnia Zbigniew Polakow z PZS.
Ministerstwo Zdrowia potwierdza, że nie pracuje nad stworzeniem uregulowań. Odsyła do głównego inspektora sanitarnego. Ten z kolei nie widzi potrzeby wydawania rozporządzeń. Twierdzi, że Komisja Europejska wskazała, iż urządzenia używane mogą działać na starych zasadach, aż się popsują.

Chaos na rynku

Przedsiębiorcy otwierający solaria nie wiedzą, w które urządzenia bardziej opłaca im się inwestować. W dostosowane już do nowej normy czy używane, które z czasem będzie trzeba zmodernizować. Chętniej sięgają po sprzęt z rynku wtórnego. Używane solarium można kupić średnio za 20 – 30 tys. zł. Koszt zakupu nowego to wydatek dwukrotnie większy.
Do tego klienci chętniej korzystają z tych starszych urządzeń, wyposażonych w silniejsze lampy, mimo że są mniej bezpieczne dla zdrowia.
– Solaria nowego typu opalają słabiej. Trzeba dwa razy więcej czasu, by uzyskać ten sam efekt co w urządzeniu starszej generacji. A to oznacza większy wydatek – wyjaśnia Dominika Bęc z firmy MC SUN Team importującej solaria.
To oznacza, że stosując się do nowej normy liczyć trzeba się ze znaczącym spadkiem liczby klientów. Do tego dochodzi zwiększone zużycie energii.
– Z drugiej strony nie każde urządzenie starszej generacji da się dostosować do nowych norm. Gdy wejdą nowe przepisy, właścicieli czeka zakup nowego urządzenia – tłumaczy Zbigniew Polaków.
Na wzmożonym popycie na używane urządzenia tracą sprzedawcy nowych solariów.
– Sprzedaż spadła o 90 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym – mówi Dominika Bęc.
Co się zmieni
Jeśli nowa norma ograniczająca emisję promieniowania zacznie obowiązywać także używane urządzenia, właściciele salonów będą musieli:
● dostosować stare urządzenia,
● wymienić urządzenia na nowe, gdy starych nie będzie można zmodernizować.
Koszt dostosowania:
● wymiana lamp w solarium, 2 – 3,5 tys. zł,
● przeróbka, w tym przebudowa układu zasilania 1 tys. zł
● wymiana filtrów przy halogenach do opalania twarzy do 5 tys. zł.
Przepisy nie zmienią się wcześniej niż w 2011 roku.