Dzisiaj nie opublikowano żadnych ważnych danych makro. Dowiedzieliśmy się jedynie, że produkcja przemysłowa w strefie euro wzrosła w maju aż o 9,5 proc. w skali rocznej, czyli najwięcej odkąd zaczęto w 1991 r. zbierać tego typu dane. Można powiedzieć, że to kolejna już mała cegiełka wskazująca, że dotychczasowe oczekiwania mówiące o załamaniu wzrostu przez „kryzys grecki” mogą okazać się błędne.

W przypadku samej Grecji warto wspomnieć, że dzisiaj rozpoczęła się kontrola finansów publicznych i ich reform. Potrwa ona przez tydzień, a oczekiwania są całkiem optymistyczne. Takie inspekcje będą teraz regularne, więc ciężko będzie ukryć wszelkie problemy, a odstępstwa od założeń restrukturyzacji będą szybko wychwytywane i możliwa będzie ich korekta.

Sam rynek otworzył się na lekkim plusie i z początku był niechętny do wzrostów. Szkodzić może zbliżające się wielkimi krokami IPO Taurona. Potem jednak, gdy europejskie parkiety pognały na północ i Warszawa nie miała wyjścia. Dzień kończymy więc jednoprocentowym wzrostem. Coraz bliżej znajduje się lokalny szczyt z 31 maja, którego przekroczenie będzie oznaką końca ponad miesięcznego trendu spadkowego.

Na rynku walutowym optymizm był jeszcze większy. Eurodolar po południu rósł aż o 1,5 proc., co w znaczny sposób umocniło złotego. Nasza waluta była szczególnie silna w stosunku do dolara. Oszalał wręcz rynek surowców, gdzie ropa drożała o prawie 4 proc. Wrócił więc apetyt na ryzyko, którego w ostatnich tygodniach wyraźnie brakowało.

Reklama