Skarb Państwa jest niezwykle zdeterminowany, aby Bank Zachodni WBK trafił w polskie ręce. Jest jednak jeden problem – pieniądze. Przejęcie BZ WBK (BZWBK) jest dla polskich graczy bardzo kosztowne. Według giełdowej wyceny, bank należący do irlandzkiej grupy AIB wart jest 16 mld zł. Dla dużego zagranicznego banku jego zakup byłby o wiele prostszy niż dla PKO BP (PKOBP). Dlatego polski bank już teraz zaczyna liczyć fundusze.

Jeśli transakcja zostałaby zrealizowana, na konta prywatnych akcjonariuszy PKO BP nie wpłynęłoby prawie pół miliarda dywidendy. Niewypłacona dywidenda pozwoli zaoszczędzić PKO BP 2,8 mld zł. Pozostałe 6 – 8 mld potrzebnych do kupna BZ WBK miałoby pochodzić z własnych środków polskiego banku albo z dodatkowej emisji akcji – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.

Mimo że nikt nie chce komentować kwestii zamiaru przejęcia BZ WBK, Maciej Wewiór, rzecznik MSP, przyznaje, że nie bez znaczenia dla Polski jest to, kto przejmie czwarty pod względem wielkości polski bank. Elżbieta Anders, dyrektor w PKO BP wyjaśnia „Dziennikowi Gazecie Prawnej”, że podobny zabieg niewypłacenia dywidendy w celu sfinalizowania określonej transakcji był już na rynku stosowany – m.in. podczas zakupu litewskiej rafinerii w Możejkach przez PKN Orlen. Wówczas zrezygnowano z wypłaty 1,9 mld dywidendy.

Przejęcie BZ WBK to gra warta świeczki. Nowy gigant bankowy może mieć prawie 10 mln klientów. Mógłby się tym samym równać z największymi instytucjami w Europie. Byłby większy niż węgierski OTP i tylko nieco mniejszy niż austriacki Raiffeisen, który ma 15 mln klientów i działa aż w 17 krajach - podkreśla „Dziennik Gazeta Prawna”.

Reklama
ikona lupy />
DGP
ikona lupy />
Po BZ WBK ustawia się giganci bankowości, a jego kurs rośnie / DGP