Z informacji przedstawionych wczoraj przez firmę Markit wynika, że niemieccy przedsiębiorcy gorzej oceniają koniunkturę. I to drugi miesiąc z rzędu. Indeks PMI dla przemysłu spadł do 58,1 pkt z 58,4 pkt w maju. W przypadku usług spadek był nieco mniejszy, czerwcowy wskaźnik wyniósł 54,6 pkt wobec 54,8 pkt miesiąc wcześniej.

Według Chrisa Williamsona, głównego ekonomisty Markit, to może być zapowiedź problemów niemieckiej gospodarki. – Wzrost osiągnął swój szczyt w kwietniu. Widzimy wyraźne sygnały pogorszenia perspektyw – mówił cytowany przez zachodnie portale ekonomiczne. Jego zdaniem zagrożony jest popyt wewnętrzny w Niemczech. – Jeśli w Niemczech popyt na dobra eksportowe zmniejszy się, a konsumpcja wewnętrzna pozostanie osłabiona, spadek tempa wzrostu gospodarczego jest niemal nieunikniony – uważa Williamson. Zwłaszcza że Niemcy szykują plan oszczędnościowy, który zakłada ograniczenie wydatków publicznych.

Wolniejszy wzrost gospodarki niemieckiej to dla polskich przedsiębiorców powód do zmartwień. Bez wzrostu popytu wewnętrznego w Niemczech i całej strefie euro nie ma szans na utrzymanie dużej dynamiki polskiego eksportu. Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku, mówi, że osłabienie popytu za granicą może spowodować wyhamowanie tempa wzrostu eksportu w Polsce o blisko 6 pkt proc. w 2011 r. – Polski eksport potrzebuje popytu wewnętrznego w strefie euro, którego nadal nie ma. Na dodatek ten wzrost popytu pojawi się później w związku z konsolidacją fiskalną – mówi „DGP” Borowski. Invest-Bank wyliczył, że cięcia w budżetach spowolnią tempo wzrostu gospodarki strefy euro o prawie 1,4 pkt proc.

Marcin Mróz, główny ekonomista BNP Paribas Fortis, przypomina jednak, że w polskich badaniach koniunktury przedsiębiorcy wskazują na duży wzrost zamówień z zagranicy. – Nawet jeśli nastąpi pogorszenie popytu, to polskie firmy mają duże możliwości konkurowania niską ceną – mówi. Dlaczego? Ze względu na osłabienie złotego. – Poza tym wydajność pracy w polskim przemyśle rośnie szybciej niż wynagrodzenia, co oznacza spadek jednostkowych kosztów pracy. To kolejny czynnik wzmacniający konkurencyjność cenową – dodaje Mróz.