Większość klientów w Polsce nie ma pojęcia, jaki jest skład tankowanych paliw. Do tej pory sprzedaż tzw. B5 i E5 czyli oleju napędowego i benzyny z biododatkami nie wymagała informowania kierowców o zawartości paliwa. Taki obowiązek ciążył tyko na sprzedawcach oleju napędowego w którym udział biokomponentów przekracza 5 proc. (B20 i B100). Teraz nie będzie już żadnych wyjątków i na ponad 30 tys. dystrybutorów w Polsce pojawi się specjalne oznakowanie.

Sieci stacji benzynowych próbują bronić się przed nowymi nakazami, ale rząd straszy je karami. Za nieoznakowanie dystrybutorów, stacji będzie grozić nawet 20 tys. zł grzywny. Wprowadzenie nowych wymogów to spore zaskoczenie dla koncernów. Zdaniem Leszka Wieciecha, dyrektora generalnego Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, nigdzie w Europie nie stosuje się takich rozwiązań.

Zgodnie z unijnymi wymogami, na polski rynek mają teraz trafić nowe paliwa z 7-proc. zawartością biokomponentów w dieslu i 10-proc. - w benzynach. Ministerstwo Gospodarki chce, by kierowcy wiedzieli, które z paliw kupują – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.

Jak podaje gazeta, koszt wprowadzenia oznaczeń na wszystkich stacjach w Polsce wyniesie 20 mln zł. Ale to nie te koszty są problemem. Stacje benzynowe boją się o negatywny odbiór biopaliw w świadomości kierowców. Ich zdaniem, klienci nie chcą ich tankować, co doskonale widać po małej popularności znakowanych do tej pory paliw B20 i B100.

Reklama
ikona lupy />
Ile biopaliwa jest w paliwie? / DGP