ROZMOWA
DARIUSZ CIEPIELA*:
Pojawił się postulat ograniczenia przez kraje Unii Europejskiej emisji CO2 o 30 proc. Czy to jest możliwe?
FILIP THON**:
Reklama
Ograniczenie emisji CO2 o 20 proc. lub nawet o 30 proc. przez Unię Europejską jest generalnie możliwe, ale ma sens tylko przy spełnieniu odpowiednich warunków w skali całego świata. Globalna emisja CO2 wynosi obecnie ok. 28 mld ton rocznie, z czego kraje Unii emitują ok. 4 mld ton, czyli tylko ok. 15 proc.
Aby walka ze zmianami klimatycznymi na świecie mogła mieć realne szanse na powodzenie, Unia Europejska musi zachęcić kraje spoza UE do podjęcia porównywalnych zobowiązań w zakresie ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. W przeciwnym razie światowa emisja CO2 do 2030 roku może sięgnąć poziomu 50 mld ton. Unia Europejska musi zatem podejmować swoje zobowiązania dotyczące redukcji emisji bardzo rozważnie, bacznie obserwując to, co robią inne kraje. Wiele państw nie ma żadnych reguł i ograniczeń dotyczących emisji CO2, co przy jednostronnym zaostrzeniu polityki klimatycznej przez UE może skutkować pogorszeniem konkurencyjności jej gospodarek, względnie przenoszeniem produkcji energochłonnych gałęzi przemysłu z krajów UE do innych państw, w których regulacje klimatyczne są mniej restrykcyjne (fenomen ten określany jest jako carbon leakage).
Jakie będą najważniejsze skutki polityki ograniczania emisji CO2 dla Polski?
Polska gospodarka – w tym w szczególności sektor energetyczny – w bardzo dużym stopniu oparty jest na węglu i w związku z tym charakteryzuje się wysokim poziomem emisji CO2. Aby sprostać unijnym celom wynikającym z polityki energetyczno-klimatycznej, stan ten musi się zmienić. Potrzebne są przede wszystkim inwestycje w nowoczesne, przyjazne dla klimatu moce wytwórcze. Polska powinna zatem rozwijać energetykę jądrową oraz musi zwiększyć wykorzystanie gazu ziemnego jako paliwa w elektrowniach. Równocześnie powinien postępować szybki rozwój odnawialnych źródeł energii (OZE), i to nie tylko z uwagi na cel redukcji CO2, ale również w kontekście odrębnego unijnego obowiązku zwiększania udziału OZE w bilansie energetycznym, który jest częścią obowiązującego wszystkie kraje UE pakietu klimatycznego (3 x 20).
Jak duże powinny być inwestycje w polską energetykę?
Z uwagi na konieczność wycofania wyeksploatowanych jednostek wytwórczych przy prognozowanym wzroście zapotrzebowania na energię elektryczną Polska stoi przed koniecznością budowy ok. 20 – 30 GW mocy wytwórczych w przeciągu najbliższych 10 – 20 lat, co wiązać się będzie z ogromnymi nakładami finansowymi. Budowa 1 MW mocy wytwórczych, w zależności od paliwa, na jakim się opiera, kosztuje od 0,75 do ok. 3 milionów euro. I tak, najtańsze w budowie są elektrownie gazowo-parowe (1 MW kosztuje 0,75 milionów euro), a najdroższe moce wytwórcze oparte na energii jądrowej (1 MW kosztuje ok. 3 milionów euro). Budowa elektrowni wytwarzającej energię z węgla to koszt 1,7 miliona euro za 1 MW. Inwestycja w blok 800 MW wyniesie więc 1,5 mld euro, czyli mniej więcej tyle samo, ile koncern Geely zapłacił niedawno za przejęcie Volvo. A nam potrzeba nie 800, a 30 tys. MW nowych mocy! Sektor energetyczny stanie więc przed problemem pozyskania dziesiątek miliardów euro na tak znaczące inwestycje.
Czy można się spodziewać, że węgiel będzie tracił na znaczeniu jako surowiec energetyczny?
Podstawą zrównoważonego rozwoju jest trójkąt energetyczny, który powinien wyznaczać cele UE. Jego przestrzeganie gwarantuje odpowiedni balans pomiędzy działaniami związanymi z ochroną klimatu, działaniami służącymi zapewnieniu odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa energetycznego w sposób najbardziej efektywny kosztowo. Dzisiaj, w kontekście zrównoważonego rozwoju rynku energii, musimy dodać jeszcze jedną perspektywę: społeczną akceptację dla źródeł wytwarzania energii elektrycznej.
Kierując się tymi zasadami należy przyjąć, że struktura paliwowa UE zmieni się w kierunku niskoemisyjnych technologii, co jednak nie oznacza, że węgiel zostanie wyeliminowany jako surowiec energetyczny.
*Dariusz Ciepiela
dziennikarz miesięcznika „Nowy Przemysł” i portalu Wnp.pl
**Filip Thon
prezes RWE Polska
ikona lupy />
Inwestycja w blok węglowy 800 MW wyniesie 1,5 mld euro, czyli mniej więcej tyle samo, ile koncern Geely zapłacił niedawno za przejęcie Volvo. A nam potrzeba nie 800, a 30 tys. MW nowych mocy! Sektor energetyczny stanie więc przed problemem pozyskania dziesiątek miliardów euro - mówi Filip Thon, prezes RWE Polska. / Bloomberg