Warszawa dopiero zaczyna budowę centralnego odcinka drugiej linii metra, ale myśli, czym będzie wozić po niej pasażerów. 23 sierpnia mija termin na składanie ofert w megakontrakcie na dostawę 35 sześciowagonowych pociągów dla podziemnej kolejki. Według szacunków zamówienie może być warte nawet 250 mln euro, czyli prawie 1 mld zł. Na dodatek spółka Metro Warszawskie nie wyklucza, że skorzysta z możliwości, jakie daje jej prawo, i rozszerzy zamówienie o połowę.

>>> Polecamy: Budowa II linia metra w Warszawie rozpocznie się w sierpniu (GALERIA)

Przetarg elektryzuje branżę od miesięcy, ale ostatnio firmy spuściły z tonu. – Oferta dla Warszawy jest już gotowa, ale czeka jeszcze na zielone światło z centrali. Nie jest wykluczone, że decyzja będzie na „nie” – mówi „DGP” jeden z szefów polskiego oddziału zachodniego producenta taboru szynowego.

Z informacji „DGP” wynika, że firmom nie podoba się zaledwie 5-proc. zaliczka, którą zainkasuje zwycięzca przetargu po podpisaniu konraktu. Jak twierdzą eksperci, do rozkręcenia produkcji ponad 200 wagonów potrzeba nawet 250 mln zł. Warszawa oferuje ok. 50 mln zł. Reszta płatności wpłynie na konto producenta po zakończeniu dostaw.

Reklama

Według naszych rozmówców takie parametry finansowe mogą znacznie podrożyć oferty, jakie wpłyną w przetargu. – Standardem jest wypłata co najmniej 15 – 20 proc. wartości kontraktu, a reszty w kilku transzach. Jeżeli firmy nie otrzymają tych pieniędzy od miasta, będą je musiały pożyczyć. Koszt pozyskania pieniądza wliczą w cenę pociągów – mówi Adrian Furgalski, analityk ds. transportu w Zespole Doradców Gospodarczych TOR.

Tomasz Andryszczyk z warszawskiego ratusza, do którego należy Metro Warszawskie, nie potrafił wyjaśnić, dlaczego zaliczka jest tak niska. Niewykluczone, że kryją się za tym kłopoty finansowe stolicy. Z powodu niższych wpływów ratusz musiał obciąć tegoroczny budżet inwestycyjny o 390 mln zł.

Potężnym kontraktem interesują się m.in.: Alstom, Bombardier, Siemens i Hyundai. Ochotę na zawiązanie konsorcjów z zachodnimi koncernami mają polscy producenci. Pesa Bydgoszcz, polski lider w branży, zapowiedziała na łamach „DGP”, że pracuje nad utworzeniem takim konsorcjum. Według naszych informacji Pesie najbliżej jest do kanadyjskiego Bombardiera.