Zgodnie z tzw. Bazyleą III ich współczynnik wypłacalności Tier 1 (stosunek kapitału do aktywów obarczonych ryzykiem, np. kredytów) będzie musiał znaleźć się na poziomie co najmniej 6 proc. Teraz minimum wynosi 4 proc. W okresie dekoniunktury przy współczynniku tym będzie obowiązywał dodatkowy 3-proc. bufor. Banki, które nie będą w stanie zwiększyć współczynnika, mogą spotkać ograniczenia, np. w wypłacie dywidend. Poza tym regulatorzy rynku mają mieć możliwość ograniczania akcji kredytowej, jeśli dojdą do wniosku, że dostępność kredytów rośnie zbyt szybko.
Analitycy wskazują, że wymogi Bazylei III zwiększą bezpieczeństwo sektora, ale mogą zmniejszyć zyski banków, ograniczyć dostępność kredytów i doprowadzić do wzrostu cen usług bankowych.
Nowe zasady nie oznaczają jednak nagłej rewolucji. Banki na wdrożenie zasad Bazylei III będą miały czas do 2018 roku.
Większość polskich banków komercyjnych nie powinna mieć problemu ze spełnieniem nowych standardów. Od dawna muszą utrzymywać Tier 1 na poziomie nie mniejszym niż 8 proc.
Reklama
Nie można jednak wykluczyć, że problem mogą mieć te banki, które finansują akcję kredytową z pożyczek podporządkowanych, które dostają od spółek matek, jak np. BNP Paribas Fortis czy BRE Bank. Jeśli centrala będzie musiała uzupełniać swoje kapitały podstawowe, to prawdopodobnie wyłączy się z finansowania akcji kredytowej w Polsce.
Więcej kłopotów ze spełnianiem wymogów Bazylei III będą miały banki spółdzielcze. Zwykle mają one problem z uzyskaniem finansowania od swoich właścicieli, dlatego wprowadzanie Bazylei III może, zdaniem ekspertów, wywołać w najbliższym czasie falę konsolidacji.
Według danych Komisji Nadzoru Finansowego na koniec maja tego roku poziom średniego współczynnika wypłacalności polskich banków wzrósł do 13,7 proc. wobec 13,3 proc. na koniec 2009 r.