Mimo że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo już od pięciu miesięcy ma podpisaną umowę z niemieckim koncernem E.On Ruhrgas na kryzysowe dostawy gazu ziemnego, to nie jest w stanie jej wyegzekwować.
Dostawy miały być realizowane przez punkt zdawczo-odbiorczy w Drozdowiczach na granicy polsko-ukraińskiej. Przesył surowca zablokowali jednak Ukraińcy. Jak twierdzą eksperci, decyzja faktycznie zapadła na Kremlu. Ich zdaniem chodzi o to, by zmusić Polskę do podpisania renegocjowanego obecnie kontraktu z rosyjskim Gazpromem.
Negocjacje w sprawie zwiększonych dostaw gazu z Rosji gazociągiem jamalskim zakończyły się już na początku roku. Wciąż jednak nie mamy podpisanego kontraktu. Zastrzeżenia do porozumienia zgłosiła bowiem Komisja Europejska. Aby dostosować umowę do unijnego prawa, trzeba renegocjować część jego zapisów. Tymczasem resort gospodarki od kilku tygodni ostrzega, że jeśli nie otrzymamy dodatkowych dostaw surowca, po 20 października gazu zacznie brakować. W tej sytuacji ratunkiem mógłby być polsko-niemiecki kontrakt, jaki Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) zawarło z niemieckim koncernem E.On Ruhrgas.
Niemcy zamówili w Gazpromie znacznie więcej gazu, niż mogą sprzedać. Zgodzili się więc odstąpić nam część surowca, który miał dotrzeć do Węgier. Umowę po raz pierwszy parafowano już w październiku ubiegłego roku. Ponieważ jednak Niemcom nie udało się zdobyć zgody na transport rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy, transakcja nie doszła do skutku. W maju tego roku zarząd PGNiG odnowił warunkową umowę. Jak wyjaśnia Joanna Zakrzewska z PGNiG, dostawy miały być realizowane od 1 czerwca 2010 r. do końca 2011 roku. Gaz od E.On Ruhrgasu jednak nie dotarł na polsko-ukraińską granicę. Podpisany został więc pod koniec lipca kolejny aneks.
Reklama
– Zgodnie z nim dostawy miałyby ruszyć 1 października – tłumaczy Joanna Zakrzewska. Eksperci nie mają wątpliwości, że i tym razem nie zostanie on zrealizowany. – W kontrakcie z E.On jest istotny haczyk. Jako punkt odbioru gazu wskazano Drozdowicze, a to oznacza, że musiałby on być tłoczony ukraińskimi magistralami. Od roku widać, że to nie możliwe – tłumaczy nam osoba znająca szczegóły kontraktu.
E.On nie ma umowy na transport gazu do Polski przez Ukrainę i według naszego informatora mieć jej nie będzie. Nasz rozmówca twierdzi, że Niemcy dobrze sobie z tego zdają sprawę, a umowa z PGNiG to tylko gra pozorów. – Nie wystarczą deklaracje, trzeba mieć jeszcze realną możliwość dostarczenia gazu – przyznaje Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki.
Analitycy, z którymi rozmawialiśmy, nie mają wątpliwości, że Niemcy dobrze wiedzą, iż nie dostarczą nam gazu na wschodnią granicę, bo nie ma i nie będzie na to zgody Kremla. A to właśnie Rosja w praktyce ma kontrolę nad siecią przesyłową Ukrainy. Trudno w tej sytuacji spodziewać się, by Ukraińcy postąpili wbrew Moskwie i zgodzili się na dostawy gazu do Polski.
Taki scenariusz wydaje się tym bardziej nieprawdopodobne, że kilkanaście dni temu ukraiński Naftohaz przestał tłoczyć gaz do Hrubieszowa. Kijów – mimo podpisanej umowy z PGNiG – nie chce zgodzić się na wznowienie dostaw. – Przykład Hrubieszowa pokazuje tylko, że nie ma podstaw, by sądzić, że Ukraina zgodzi się na dostawy do Drozdowicz – twierdzi nasze źródło.
W minionym tygodniu Adrian Schaffranietz z E.On Ruhrgas mówił w rozmowie z „DGP”, że niemiecka firma jest gotowa dostarczyć Polsce taką ilość gazu, jakiej będziemy potrzebować. Surowca na pewno potrzebuje Hrubieszów. Ukraińcy przestali go przesyłać na teren woj. lubelskiego 1 września. PGNiG zmuszone było więc uruchomić swoje zapasy.
Naftohaz wstrzymanie dostaw lokalnym gazociągiem do Hrubieszowa uzasadnia zmianami w wewnętrznych ukraińskich przepisach prawnych. Zgodnie z nimi cała ilość gazu ziemnego z własnego wydobycia powinna być kierowana wyłącznie na pokrycie potrzeb Ukrainy, co według strony ukraińskiej uniemożliwia realizację dostaw do Polski. Z tym uzasadnieniem nie zgadza się polska spółka. Umowa PGNiG z NAK Naftohaz, zawarta sześć lat temu, obowiązuje do 2020 roku. Zakłada ona dostawę 9 mln m sześc. gazu rocznie.
ikona lupy />
Dziura w gazowym bilansie Polski / DGP